W Sądzie Rejonowym w Poznaniu rozpoczął się proces Tadeusza I., który w lipcu ubiegłego roku śmiertelnie potrącił na pasach 25-letnią Julię. Młoda kobieta była w drodze do pracy. Obrażenia były tak poważne, że Julia zginęła na miejscu.
Czytaj także: Tego jeszcze nie było. Doniesienia ws. Kaczyńskiego
Oskarżony umyślnie naruszył zasady w ruchu drogowym, powodujący wypadek. Jechał z prędkością nie mniejszą niż 90 km/h i nie obserwował przedpola. Potrącił kobietę, która była już w zaawansowanym momencie pokonywania przejścia dla pieszych – mówił prokurator Adam Furgal, odczytując akt oskarżenia, cytowany przez "Fakt".
Zrozpaczona mama 25-latki twierdzi, że "zabrakło kilku sekund i by żyła", gdyż Julia przeszła już większą część jezdni.
68-letni Tomasz I. przyznał się do winy i przeprosił rodzinę zmarłej Julii. Mężczyzna podkreślił, że nie pamięta tego tragicznego wypadku.
Jechałem do pracy. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego jechałem tak szybko. To było trochę szybciej niż inne pojazdy. Nie widziałem w ogóle tej pieszej. I nic nie pamiętam z wypadku. Jakbym miał czarną dziurę. Pamiętam tylko uderzenie. Wyszedłem z auta i ją zobaczyłem. Sprawdziłem tętno, ale go nie wyczułem – zeznał oskarżony, którego cytuje "Fakt".
Jak opowiada mama zmarłej w rozmowie z tabloidem, 25-letnia Julia była jedyną żywicielką rodziny. Pomagała mamie finansowo oraz w opiece się młodszym 8-letnim bratem, który jest niepełnosprawny. – Ma ciężką odmianę autyzmu, wiążącą się z autoagresją. Po śmierci siostry załamał się i wpadł w depresję. Budzi się w nocy z krzykiem. Bardzo za nią tęskni i chce do niej dołączyć – zeznawała w sądzie kobieta. Pani Matylda sama choruje na stwardnienie rozsiane.
Sąd zakończył przewód na pierwszej rozprawie. Prokuratura chce dla oskarżonego kary 2 lat więzienia. Zdaniem pani Matyldy 68-latek powinien być skazany na 8 lat więzienia.
Jak dla mnie powinien zostać skazany na tyle, ile mu maksymalnie grozi, czyli osiem lat więzienia. On jest teraz bezczelny. Taka kara byłaby też przestroga dla innych kierowców, by taka tragedia się więcej nie powtórzyła – powiedziała "Faktowi" mama Julii.
"Należy zwrócić uwagę, że to nie był zwykły wypadek, jakich wiele na naszych drogach. Oskarżony nie wyjeżdżał z drogi podporządkowanej i nie ocenił źle odległości, tylko naruszył szereg zasad ruchu drogowego. Nawet nie umie powiedzieć, co robił, zamiast obserwować drogę" – argumentował pełnomocnik rodziny Julii.
Sąd ma ogłosić wyrok 19 maja.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.