Wierni z miejscowości Jurki (woj. warmińsko-mazurskie) nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Z kapliczki przy drodze zniknęła figurka Maryi wraz z chorągwiami. Jako pierwszy zauważył to sołtys wsi.
Akurat tego dnia jechałem do pracy i zauważyłem brak chorągwi. Najpierw pomyślałem, że może poszły do prania, ale podjechałem bliżej i zauważyłem, że nie ma figurki Matki Boskiej. Figurka została w brutalny sposób oderwana od podłoża, został po niej tylko cokół – powiedział "Faktowi" Zbigniew Burżak.
Figura znaleziona... w lodówce
Sołtys natychmiast zgłosił swoje odkrycie na policję. Po kilku godzinach funkcjonariusze znaleźli chorągwie. Były zniszczone, wdeptane w ziemię, a jedna z nich nadpalona.
Niedługo później parafianie przypadkowo odnaleźli statuę. Znajdowała się w bardzo nietypowym miejscu. Złodziej umieścił ją bowiem w kaplicy pogrzebowej, w lodówce, w której przechowuje się trumny. Straty oszacowano na 1400 tys. zł.
Wiele osób było zdruzgotanych stratą. - Musiało coś go opętać! Nikt normalny by tego nie zrobił - powiedziała "Faktowi" zapłakana mieszkanka wsi. Figurę udało się postawić dzięki pieniądzom zebranym na gminnych dożynkach i darowiznom mieszkańców wsi.
Sprawcy grozi 10 lat więzienia
Wkrótce morąscy kryminalni zatrzymali prawdopodobnego sprawcę całego zamieszania. Łukasz C. nie przyznaje się do winy, ale funkcjonariusze praktycznie nie mają wątpliwości.
Podejrzany usłyszał zarzuty zniszczenia kapliczki przeznaczonej do publicznego wykonywania obrzędów religijnych oraz kradzieży chorągwi. Za każdy z nich grozi mu kara 5 lat więzienia. Na wniosek sądu mężczyzna trafił na miesiąc do aresztu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.