Ukraińska Służba Graniczna uważa, że obwód sumski za jednym z najbardziej zagrożonych w przypadku szturmu rosyjskich wojsk, dlatego ukraińskie wojsko kopie rowy przeciw czołgom na granicy z Rosją.
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO) Ołeksij Daniłow przekazał w ostatnich dniach, że "122 tys. rosyjskich wojskowych znajduje się w odległości 200 km od granicy ukraińskiej".
Daniłow zapewnił, że sytuacja na granicy jest cały czas monitorowana. Dodał również, że dzięki ustawie o narodowym oporze, która zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2022 r., Ukraina będzie miała dodatkowe środki na odparcie agresji.
Czytaj także: Olejnik zaskoczyła Hołownię. Zapytała o Donalda Tuska
Późną jesienią amerykańskie media takie, jak m.in. Bloomberg, Politico, "The Washington Post", zaczęły publikować materiały o tworzeniu się rosyjskich grup uderzeniowych na terenach graniczących z Ukrainą.
Rosyjska agresja stała się tematem dyskusji w najwyższych kręgach politycznych w Stanach Zjednoczonych i UE. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow w odpowiedzi na pytanie o możliwą eskalację z Ukrainą przypomniał piosenkę "Czy Rosjanie chcą wojny".
Większość europejskich przywódców rozumie i wspiera stanowisko Ukrainy. Cena eskalacji będzie bardzo wysoka, choć nikt nie chce ofiar, utraty życia - podkreślił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem w Brukseli.