Przecenione warzywa, przedmioty codziennego użytku z drugiej ręki sprzedawane z rozłożonego na trawie koca i mięso na stołach.
Warszawski bazar Olimpia żywcem przenosi nas w lata 80. i skupia tych mieszkańców stolicy, których rzadko spotyka się w modnych dzielnicach.
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" postanowili sprawdzić jak w trzy miesiące po zmianie rządów w Polsce wyglądają polityczne sympatie sprzedawców i bywalców najtańszego bazaru w Warszawie, który w dużej mierze jeszcze do niedawna stanowił bastion wyborców PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Byle nie zabrali socjalu" - wzdycha jedna z emerytek i dodaje, że teraz co rusz jedna za drugą wychodzą afery z udziałem członków Prawa i Sprawiedliwości.
Czytaj także: Poszli na bazar. Reakcja emerytów na czternastki. "Jezu"
W końcu dociera to do ludzi, bo PiS nie ma TVP. Nawet w Polsacie już inaczej gadają - komentuje w rozmowie z dziennikarką "GW".
Różnicę w sposobie prezentowania informacji zauważa też inny rozmówca, 70-letni pan Czesław: Ja to lubię sobie porównać. Oglądam nowe "Wiadomości" i na drugą nóżkę TV Republika. Jakby z dwóch różnych światów nadawali - tłumaczy.
"Sami sobie teraz w kolano strzelają tym chamstwem. Samorządowe wybory też przegrają" - dodaje jeden ze sprzedawców.
Nie brakuje też osób, które zauważają, że na rozliczenia obecnej władzy jest jeszcze zbyt wcześnie. Inne z kolei mają na ten temat ugruntowane opinie.
Wprowadzają reżim, a nie wolność. Likwidują prasę, telewizję, Bodnar przeprowadził zamach na prokuratorów. Teraz chcą Trybunał Konstytucyjny likwidować. Drugą Białoruś robią - podsumowuje jedna z handlarek.
Jednak warszawska radna Koalicji Obywatelskiej Renata Niewitecka, która nie pierwszy raz zbiera podpisy w tym miejscu przekonuje, że sporo się zmieniło od czasu wyborów parlamentarnych.
W kampanii do parlamentu miałam wrażenie, że większość tutaj jest za PiS (...) Nikt nie zabrał 800 plus, trzynastki, czternastki. Rząd wywiązuje się z obietnicy podwyżek dla nauczycieli - mówi radna cytowana przez GW.
Czytaj także: Dosyć. Chcą się pozbyć dzikich bazarków