Migranci wybierają nową drogę, aby dostać się do Polski. Jak alarmuje "Rzeczpospolita", już nie tylko Białoruś jest krajem, przez który cudzoziemcy próbują dostać się na terytorium naszego państwa. Coraz więcej prób jest podejmowanych drogą lotniczą z wykorzystaniem fałszywych lub cudzych dokumentów.
Według danych "Rzeczpospolitej", która powołuje się na źródła w Straż Granicznej, tylko w pierwszym kwartale tego roku ujawniono 588 takich osób. Aż 472 z nich było spoza Europy. W tym samym okresie w zeszłym roku takich prób było 300. Cudzoziemcy najczęściej wybierają transfer lotniczy z Aten (Grecja), w dalszej kolejności z Kutaisi (Gruzja) lub Abu Zabi (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Ich celem podróży są lotniska w Katowicach, Krakowie, Warszawie i Modlinie.
Czytaj także: Lekarz ze szpitala w Hajnówce. "Obyśmy nie stali się szpitalem leczącym naszych wojskowych"
Tacy podróżni najczęściej posiadali sfałszowane dowody osobiste, paszporty czy odbitki stempli kontroli granicznych państw UE lub posługiwali się cudzym dokumentem albo sfałszowaną dokumentacją uzupełniającą, która miała uwiarygodnić cel wjazdu i pobytu w naszym kraju - powiedziała "Rzeczpospolitej" Dagmara Bielec, rzeczniczka Nadwiślańskiego Oddziału SG.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według doniesień dziennika wielu migrantów jest zaskoczonych faktem, że lądują w Polsce, bowiem spodziewali się, iż krajem docelowym będą Niemcy, jak obiecali i przemytnicy. Wszyscy cudzoziemcy, którzy przylatują do Polski spoza Europy, są poddawani rutynowej kontroli. Natomiast przybysze ze strefy Schengen są typowani do sprawdzenia. Ryzyko złapania delikwenta przez służby jest zatem wysokie.
Zobacz również: Będą strzelać na granicy? Krzysztof Bosak nie pozostawia złudzeń
Napięta sytuacja na granicy polsko-białoruskiej
Niestety, nadal główną drogą przemytu ludzi jest granica Polski z Białorusią. Wedle ostatnich danych tylko od 31 maja do 2 czerwca doszło do blisko 670 prób nielegalnego przekroczenia granicy.
Nasiliły się w ostatnim czasie incydenty, w wyniku których poszkodowani są polscy żołnierze lub strażnicy. Po tym, jak jeden z wartowników został ugodzony nożem, w poniedziałek (3 czerwca) poinformowano kolejnym poszkodowanym strażniku, który został ranny po uderzeniu konarem w głowę przez grupę agresywnych osób. Funkcjonariusz przebywa w szpitalu, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.