Leśnicy Lasów Państwowych informują, że w lasach wykluwają się pierwsze grzyby z rodziny sromotnikowatych.
Galaretowata "skorupka" pęka i z "jaj" ukrytych w leśnej ściółce zaczyna wyłaniać się organizm przybyły do nas z drugiego końca świata. Wokół słychać brzęczenie... much, a całemu spektaklowi towarzyszy niespecjalnie przyjemny zapach - informują tajemniczo leśnicy.
Sam mieszkaniec "wnętrza" tego jaja wygląda zaś jak jeden z tych niezwykłych organizmów, które widujemy na filmach pokazujących przyrodę odległych krain. Chodzi oczywiście o egzotycznie wyglądający... okratek australijski.
Znany jest również pod nazwą "diabelskie palce" - w Wielkiej Brytanii, czy też "śmierdząca ośmiornica" - w Ameryce. To tylko wybrane pseudonimy przypisane temu gatunkowi, w literaturze można natknąć się na wiele więcej.
Grzyb ten początkowo pojawia się przybierając kształt tzw. jaja, a następnie w dalszej części rozwoju przypomina koralowo-czerwoną ośmiornicę. Okratek australijski na fotografiach prezentuje się bardzo ciekawie. Kolorystyka i kształt dojrzałego owocnika robią wrażenie. Gorzej jest z zapachem jego woń jest silna i nieprzyjemna dla ludzi, natomiast bardzo interesująca dla much.
Grzyb ten występuje głównie w miejscach bogatych w materię organiczną - w lasach liściastych lub mieszanych. Gatunek ten można zaobserwować od początku lata do listopada, a przy ciepłych zimach nawet do grudnia.
Pierwotnym obszarem występowania okratka jest właśnie Australia oraz Nowa Zelandia. Następnie rozprzestrzenił do Azji i obu Ameryk. W Europie po raz pierwszy zaobserwowano go w 1914 r. we Francji. Prawdopodobnie trafił tam wraz z ziemią i roślinami sprowadzonymi z Australii do europejskich ogrodów botanicznych.
W Polsce po raz pierwszy zaobserwowano go w 1975 r. w okolicach Biłgoraja. Dziś w Polsce nadal jest rzadki, ale coraz bardziej rozprzestrzenia się. Kilka lat temu znanych było 100 stanowisk, głównie w południowej części kraju: w Sudetach i na ich przedpolu, w Karpatach i na wyżynach południowo-wschodniej Polski.
Czytaj także: Bydgoszcz. Zobaczyli go w Żabce. Chwycili za telefony