O interwencji oddziałów Romana Kadyrowa w Ukrainie krążą legendy. Czeczeńscy bojownicy, tzw. kadyrowcy walczą po stronie Rosji w Ukrainie niemal od pierwszego dnia inwazji. Nie okazali się jednak kluczowym elementem, który przechylił szalę na korzyść Rosji. Wręcz przeciwnie.
Kadyrowcy, podobnie jak wielu rosyjskich żołnierzy, nie byli przygotowani na Ukraiński opór. - Ich przygotowanie do misji było bardzo małe - oświadczył kilka tygodni temu dowódca batalionu "Wostok" Aleksander Chodakowski, cytowany przez eng.kavkaz-uzel.eu.
O ich braku profesjonalizmu dobitnie świadczy także filmik, który pokazał się na profilu Nexta na Twitterze. Jeden z żołnierzy Kadyrowa, znajdujący się na linii frontu, postanowił nagrać relację na żywo. Nie bez kozery wszak kadyrowców nazywa się "armią z TikToka". Często dzielą się oni filmikami z wojny w sieci.
Ten bojownik zginął podczas swej transmisji na żywo. Jego ostatnie słowa brzmiały: "Akhmat (Kaydrow) to potęga". Wideo obecnie roznosi się po sieci. Udostępnił je m.in. kanał Nexta.
Bezwzględni żołnierze
Oprócz o kolejnych kompromitacjach, słyszymy też o bezwzględności bojowników. Zdaniem ukraińskich władz z obwodu zaporoskiego, kadyrowcy mieli brutalnie zabić trzech rosyjskich wojskowych, którzy odmówili udziału w walkach w Ukrainie. Powodem odmowy miał być brak obiecanego wynagrodzenia.
Żołnierze należący do batalionu czeczeńskiego przywódcy wielokrotnie udowadniali, że zachowują się co najmniej nieracjonalnie. Kilka tygodni temu w Zaporożu Kadyrowcy strzelali z artylerii do Buriatów. Ci drudzy to naród mongolski, zamieszkujący południową Syberię i także walczą dla armii Władimira Putina.
W maju głośno było o sytuacji, gdy doszło do strzelaniny między Kadyrowcami a Buriatami. Bezpośrednim powodem strzelaniny był nierówny podział łupów. Lwią część zysków z grabieży mają otrzymywać Czeczeni.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.