Muzyka, filmy i dramaty z Korei Południowej podbijają serca młodych mieszkańców Korei Północnej. Ich wpływ jest postrzegany przez Kim Dzong-una jako poważne zagrożenie dla kraju.
Państwowe media ostrzegły, że jeśli pozostawi się to bez kontroli, Korea Północna "rozpadnie się jak wilgotna ściana" - podkreśla nytimes.com.
Po zdobyciu fanów na całym świecie, południowokoreańska popkultura wkroczyła na ostatnią granicę: Koreę Północną, gdzie jej rosnące wpływy skłoniły przywódcę państwa totalitarnego do wypowiedzenia nowej wojny kulturowej, aby ją powstrzymać.
Twardy rozkaz Kim Dzong-una
Jak informuje Transitional Justice Working Group, szalony dyktator kazał w 2021 roku rozstrzelać co najmniej siedem osób, które słuchały niewłaściwej jego zdaniem muzyki. "Kim nakazał swojemu rządowi stłumić inwazję kulturową" - czytamy.
Czytaj także: Miliarder zainwestuje w polską firmę. Wykłada na stół 30 mln dolarów i chce podbić kosmos
Kim Dzong-un argumentuje, że hity śpiewane przez zachodnio wystylizowane młode piękności to "złośliwy rak" zatruwający umysły jego poddanych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.