Nominacja sprzed kilku dni otwiera Koroliewowi, jak opisuje Warsaw Institute, drogę do stanowiska szefa całej służby - potężnej pozycji jednego z najważniejszych ludzi w całej Rosji. Spróbujmy więc przybliżyć jego sylwetkę.
Świeżo upieczony zastępca gen. Bortnikowa to postać niewątpliwie interesująca. Jego korzenie wywodzą się z Petersburga. Doświadczony oficer wywiadu mówi, że to sygnał dalszego wzmocnienia pozycji frakcji Władimira Putina w służbach. Sam Putin pochodzi stamtąd, w petersburskim KGB zaczynał karierę, która doprowadziła go do fotela prezydenta Rosji.
Rosyjskie źródła charakteryzują go jako ambitnego oficera mającego opinię technokraty. Podkreślają, że Koroliew kierował dwoma bardzo ważnymi wydziałami FSB: Zarządem Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służbą Bezpieczeństwa Ekonomicznego (SBE).
Obie służby pojawiały się, jak opisuje cytowany już Warsaw Institute, w głośnych sprawach korupcyjnych: dotyczących wysokich rangą rosyjskich urzędników. Chodzi o gubernatora obwodu kirowskiego Nikitę Biełycha, gubernatora obwodu sachalińskiego Aleksandra Choroszawina, gubernatora Republiki Komi Wiaczesława Gajzera czy byłego szefa struktur ds. walki z korupcją w MSW gen. Denisa Sugrobowa.
Jego nazwisko przywoływał już pięć lat temu analityk ds. rosyjskich służb, Grzegorz Kuczyński. Jak się okazało - niebezpodstawnie.
Warto przypomnieć, że z tego samego pionu (bezpieczeństwa ekonomicznego) trafił w 1999 r. na fotel dyrektora całego FSB Nikołaj Patruszew. Przeszedł on tę samą drogę, którą teraz podąża Koroliew. Z szefa SBE został zastępcą dyrektora, a w końcu objął zwierzchnictwo nad całą służbą. Także obecny szef FSB gen. Aleksandr Bortnikow był szefem SBE.
Kariera "siłowika"
Niespełna 59-letni, urodzony w Biszkeku Koroliew jest od dawna związany z rosyjskimi resortami siłowymi (tzw. siłowiki). W latach 90. pracował w firmie ochroniarskiej, która strzegła firmy Mebel-Market, gdzie dyrektorem był Anatolij Sierdiukow, który w okresie 2007 - 2012 był ministrem obrony Rosji. Stamtąd trafił do petersburskiego FSB.
Ale o starym znajomym nie zapomniał Anatolij Sierdiukow. W 2004 r. stał na czele Federalnej Służby Podatkowej. Tam trafił również Koroliew. Gdy Sierdiukow stanął na czele MON, jak cień podążał za nim Koroliew, który został jego doradcą. Awansował i w resorcie obrony "nadzorował" GRU - osławiony i groźny wywiad wojskowy Rosji, który ma być odpowiedzialny m.in. za próbę otrucia Siergiej Skripala w Wielkiej Brytanii. Gdy w 2012 r. Sieriukow odszedł, z MON odszedł także Koroliew.
Nie odszedł jednak daleko - wrócił do FSB. Około roku 2011 (lub 2012, źródła nie są zgodne) został szefem Wydziału Bezpieczeństwa Wewnętrznego FSB. To swojej służbie w tym wydziale ma zawdzięczać obecny awans.
Jako szef "bezpieki" nadzorował m.in. działania wobec odwiecznego konkurenta Zarządu Bezpieczeństwa Gospodarczego i Antykorupcji rosyjskiego MSW. W końcu prowadził również działania w łonie samego SBE, które doprowadziły do odejścia szefa całej służby gen. Jurija Jakowlewa, a także szefa jednego z wydziałów.
Czytaj też: Rosja. 14 lat ciężkiej kolonii karnej dla Polaka
Czystki się opłaciły, bo Koroliew szybko został następcą Jakowlewa, którego obalił. Szybko otoczył się swoimi ludźmi. Na czele Wydziału Bezpieczeństwa Wewnętrznego powołany został jego były współpracownik Aleksiej Komkow, a funkcję - na razie pełniącego obowiązki - szefa SBE został inny sprawdzony towarzysz Koroliowa Siergiej Ałpatow.
Koroliew jest więc doświadczonym oficerem. Jeśli obejmie funkcję całego szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa, będzie miał ogromną władzę, a kierowana przez niego FSB będzie poważnym przeciwnikiem wszystkich wywiadów świata, działających w Rosji. Także wywiadu polskiego.
Kontakty z mafią?
Co ciekawe, nazwisko Koroliewa pojawia się także po "drugiej stronie" jego działalności zawodowej. Koroliow miał zostać nagrany w rozmowie z wysokim członkiem rosyjskiej mafii tambowskiej Giennadijem Pietrowem. Pietrow miał go zapraszać na obchody swoich urodzin, na co Koroliew miał go zapewniać, że się pojawi.