Kaskader, który został poszkodowany na planie programu rozrywkowego, przerywa milczenie. W jego mediach społecznościowych pojawił się post, w którym zapewnia, że wraca do zdrowia, chodź ta "droga jest długa".
Dramat na planie "Mam talent"
Kilka dni temu moje życie całkowicie się zmieniło... Ale wylała się miłość ze wszystkich zakątków świata; od ludzi, o których nawet nie sądziłem, że mnie znają lub pamiętają… Po prostu zadziwia. Naprawdę niesamowite - wyznaje kaskader.
Kaskader podziękował także swojej rodzinie, narzeczonej oraz przyjaciołom, którzy go wspierają. Na koniec stwierdził, że mówi śmierci "nananana boo boo" i ma "jeszcze dużo do zrobienia na tym świecie."
Śmierć mówię nananana boo boo… a do reszty z was… obserwujcie to miejsce. Droga do wyzdrowienia jest długa i nie będzie wyglądać tak, jak to się stało. [...] mam jeszcze wiele do zrobienia na tym świecie. Może razem zrobimy coś dobrego?
Do przerażającego wypadku doszło podczas nagrywania "Mam Talent" na torze Atlanta Motor Speedway. Jonathan Goodwin zaplanował bardzo niebezpieczny pokaz kaskaderskich sztuczek. Miał się uwolnić z kaftana bezpieczeństwa, wisząc pomiędzy dwoma samochodami. Niestety 41-latek został zmiażdżony przez samochody.
Samochody chwilę później stanęły w płomieniach, a Jonathan spadł z wysokości około 70 m. Kaskader w stanie krytycznym został przewieziony do szpitala. Do tej pory przeszedł już kilka operacji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.