Przez Północną Koreę przeszedł tajfun Maysak, który w ruinę obrócił niemal 2 tysiące domostw na terenie dwóch prowincji - Hamgyong Północny i Hamgyong Południowy. Przywódca państwa osobiście udał się w weekend na miejsce katastrofy, aby przyjrzeć się potwornym zniszczeniom.
Czytaj także: Dramat w Korei Północnej. Smutek na twarzy Kim Dzong Una
Po zwiedzaniu terenów dotkniętych powodzią Kim przewodniczył we wtorek szóstemu rozszerzonemu posiedzeniu Siódmej Centralnej Komisji Wojskowej rządzącej Partii Robotniczej Korei w Pjongjangu, którego celem było omówienie ogromnych strat spowodowanych przez tajfun oraz działań w zakresie odbudowy. Poważne zniszczenia wystarczyły, by zmusić przywódcę do przemyślenia celów na koniec roku.
Kim powiedział, że w związku z niespodziewanymi zniszczeniami spowodowanymi przez tajfun mamy do czynienia z sytuacją, w której nie możemy nie zmienić kierunku naszej walki po kompleksowym rozważeniu zadań na koniec roku, które były realizowane w ramach ogólnokrajowych wysiłków - podała Koreańska Centralna Agencja Informacyjna (KCNA).
Kim Dzong Un wysłał na tereny dotknięte katastrofą robotników, a także niezbędne materiały i maszyny. Oddelegował około 12 tysiący członków swojej partii do tego zadania.
Według raportów tajfun zniszczył około 2000 domów i dziesiątki budynków publicznych, zmiótł ponad 59 kilometrów dróg w 45 miejscach, 59 mostów i niemal 5 kilometrów torów kolejowych w 31 miejscach. KCNA nie informuje o ofiarach śmiertelnych, ale gazeta "Rodong Sinmun" podała w weekend, że zginęły "tuziny ludzi".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.