Regionalny parlament Katalonii miał ustosunkować się do propozycji rządu centralnego w Madrycie, który na mocy art. 155 hiszpańskiej konstytucji chce przejąć władzę w regionie. Parlamentarzyści zdecydowali jednak, że należy rozpocząć "konstytucyjny proces" separacji regionu.
Na wniosek rządzącej w Katalonii proniepodległościowej koalicji "Razem na Tak" (Junts pel Si) i jej sojuszników ze skrajnie lewicowej Kandydatury Jedności Ludowej (CUP) odbyło się tajne głosowanie, które zadecydowało o ogłoszeniu niepodległości Katalonii. Nie wzięli w nim udziału przedstawiciele partii opozycyjnych - socjaliści, centroprawicowa Partia Ludowa i liberałowie z Ciudadanos. Na znak protestu opuścili salę posiedzeń.
Za rezolucją o ogloszeniu niepodległości było 72 posłów. 10 katalońskich parlamentarzystów zagłosowało przeciw jej przyjęciu. Dwóch oddało puste kartki do głosowania.
Agencja dpa zwraca uwagę, że rezolucję w sprawie utworzenia "Republiki Katalonii jako niezależnego i suwerennego państwa" przyjęto bez określenia terminu proklamowania niepodległości.
Decyzja o przyjęciu deklaracji niepodległości Katalonii wywołała euforię wśród tysięcy ludzi zebranych przed budynkiem parlamentu. Obserwowali oni obrady na telebimach.
Wkrótce po zatwierdzeniu deklaracji niepodległości z budynków władz dwóch katalońskich miast: Girony i Sabadelli usunięto hiszpańskie flagi.
O godzinie 18 na placu Sant Jaume w Barcelonie rozpoczęto świętowanie niepodległości Katalonii. Zgromadzony tłum wzywa przedstawicieli katalońskich władz do zdjęcia z rządowego budynku hiszpańskiej flagi.
Tymczasem na godzinę 20 zwołano w Barcelonie wiec zwolenników pozostania Katalonii w Hiszpanii. Mają się oni zgromadzić na placu Francesc Macià.
Hiszpański premier: zostaną przywrócone rządy prawa
Wieść o decyzji katalońskiego parlamentu szybko dotarła do Madrytu. Hiszpański premier Mariano Rajoy na swoim profilu na Twitterze zaapelował o spokój i zapowiedział, że w Katalonii "przywrócone zostaną rządy prawa".
Zwołano też w trybie pilnym posiedzenie rządu. Rozpoczęło się ono o godz. 18. Rajoy na swoim profilu na Twitterze napisał wprost, że jest ono poświęcone wdrożeniu art. 155. konstytucji, którego uruchomienie zaakceptował w piątek Senat.
Za jego użyciem zagłosowało 214 senatorów, 47 było przeciw, jeden wstrzymał się od głosu.
Centroprawicowy rząd Mariano Rajoya zaproponował w ubiegłą sobotę, by korzystając z artykułu 155 hiszpańskiej konstytucji, usunąć z urzędu szefa katalońskiego rządu Carlesa Puigdemonta i rozwiązać jego gabinet. Władze w Madrycie chcą też ograniczyć funkcje regionalnego parlamentu i ogłosić w ciągu sześciu miesięcy przedterminowe wybory do katalońskiego parlamentu, by przywrócić porządek konstytucyjny w tym regionie i uniemożliwić jego secesję.
- Hiszpania jest poważnym krajem i wielkim narodem i nie będziemy tolerować podejmowania przez niewielu ludzi próby zlikwidowania naszej konstytucji - powiedział Rajoy dziennikarzom po głosowaniu w Senacie.
Premier Katalonii wzywa do zachowania spokoju
Hiszpańskie media sugerowały, że odwołanie Puigdemonta i jego zastępcy Oriola Junquerasa nastąpi prawdopodobnie w sobotę, gdy decyzja Senatu zostanie opublikowana w dzienniku urzędowym. Okazało się jednak, że decyzja parlamentu została opublikowana jeszcze w piątek, tuż po godz. 18.
Puigdemont zaapelował do zwolenników secesji Katalonii o zachowanie spokoju w związku z oczekiwanymi działaniami rządu w Madrycie. - W nadchodzących dniach musimy trzymać się naszych wartości pacyfizmu i godności. To w naszych, w waszych rękach leży stworzenie republiki - powiedział do zgromadzonego przed parlamentem tłumu, który zareagował odśpiewaniem hymnu Katalonii i skandowaniem "wolność!".
Główne katalońskie ugrupowanie secesjonistyczne - Zgromadzenie Narodowe Katalonii (ANC) - wezwało w piątek urzędników, by stosowali "pokojowy opór" i nie słuchali poleceń rządu hiszpańskiego.
Donald Tusk: dla UE nic się nie zmienia
Komisja Europejska odmówiła skomentowania piątkowych wydarzeń w Barcelonie. Rzeczniczka KE Mina Andreewa odesłała do wcześniejszych oświadczeń Komisji. Wcześniej w piątek na briefingu dla prasy przypomniała, że szef KE Jean-Claude Juncker wielokrotnie mówił, iż kwestia niepodległości Katalonii jest sprawą wewnętrzną Hiszpanii.
"Dla UE nic się nie zmienia. Hiszpania pozostaje naszym jedynym rozmówcą. Mam nadzieję, że hiszpański rząd faworyzuje siłę argumentu, a nie argument siły" - skomentował na swoim profilu na Twitterze wydarzenia w Barcelonie przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani napisał na swoim profilu na Twitterze, że przegłosowana w piatek przez kataloński parlament deklaracja niepodległości jest sprzeczna z hiszpańska konstytucją, statutem autonomii Katalonii. Jako że te akty prawne są częścią porządku prawnego Unii Europejskiej, to nikt w Europie nie zaakcpetuje tej deklaracji.
Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, podkreślił, że ważne jest, by uniknąć wszelkich podziałów w Unii Europejskiej. - Nie chcę sytuacji, w której jutro Unia Europejska będzie się składała z 95 różnych państw - powiedział.
Wsparcie dla hiszpańskiego rządu w sprawie Katalonii wyraził prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Angela Merkel a także szef ukraińskiej dyplomacji Pawło Klimkin. Premier Wielkiej Brytanii Theresa May stwierdzila, że nie uznaje niepodległości Katalonii.
Rząd Szkocji wydał oświadczenie, w którym wyrażono "zrozumienie i uszanowanie" decyzji katalońskiego parlamentu. Szkocka minister spraw zagranicznych Fiona Hyslop nie uznała jednak Katalonii jako nowego państwa, apelując o "proces dialogu", który miałby pomóc rozwiązać kryzys.
Także NATO nie zamierza zabierać głosu w sprawie deklaracji niepodległości Katalonii. - Hiszpania jest naszym ważnym sojusznikiem. Kwestia katalońska jest sprawą wewnętrzną, którą należy rozwiązać w ramach hiszpańskiego porządku konstytucyjnego - stwierdził w rozmowie z agencją Reuters przedstawiciel Sojuszu.
- Katalonia jest integralną częścią Hiszpanii i Stany Zjednoczone popierają konstytucyjne środki podejmowane przez hiszpański rząd, by zachować Hiszpanię silną i zjednoczoną - napisała w krótkim oświadczeniu rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert.
Źródło: PAP, elpais.com, reuters.com
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.