Na panią Annę Malinowską z Łodzi przez ostatnie lata spadały same tragiczne nieszczęścia. Najpierw straciła swój ukochany bar. Później w wyniku choroby zmarł jej partner. Niedawno stała się najgorsza tragedia – na nowotwór żołądka zmarła córka kobiety. Po takich wydarzeniach można się załamać. Bohaterka programu Katarzyny Dowbor jednak się nie poddaje.
W wyniku choroby straciła ukochanego
64-letnia pani Ania jest dobrze znana przez mieszkańców Łodzi. Przez wiele lat prowadziła uwielbiany przez rowerzystów bar. Niestety GS, do którego należał budynek, wymówił jej umowę i sprzedał lokal komuś innemu – żali się bohaterka programu "Nasz nowy dom" portalowi "Dziennik Łódzki".
W ostatnich latach prowadziła działalność ze swoim partnerem Jankiem. W 2018 roku jednak mężczyzna zaczął chorować. „Poprzeziębiał grypy. Padło na serce, układ krążenia” – mówi kobieta. Pan Janek zmarł w styczniu ubiegłego roku.
Córka zmarła na nowotwór. Osierociła dziewczynkę
Pół roku później na panią Annę spadły kolejne dramatyczne wieści. U jej 37 -letniej córki zdiagnozowano nowotwór żołądka. "Szybko wszystko poszło. Okazało się, że są przerzuty do kości, szpiku kostnego" - opowiada z ogromnym smutkiem kobieta.
Czytaj także: "Nasz nowy dom". Nowe fakty. "Zawiedli nas"
"Nikomu nie życzę, by przeżył śmierć własnego dziecka!" – powiedziała 64-latka w rozmowie z portalem. Teraz kobieta samotnie wychowuje wnuczkę Gabrysię, która obecnie uczy się w czwartej klasie.
Spała z wnuczką w jednym łóżku
Dom 64-latki był w kompletnej rozsypce. Tylko jeden pokój nadawał się do użytku, gdyż ściany w drugim były objęte grzybem. Pleśń rozprzestrzeniała się po domu z powodu braku rynien.
Pani Ania była zmuszona spać z wnuczką w jednym łóżku. Jakby tego było mało, jedyne ogrzewanie zapewniał stary piec, a wciąganie pyłu z węgla rujnowało zdrowie chorej na astmę kobiecie.
Ekipa programu "Nasz nowy dom" przybyła z pomocą
Zgłoszenie domu łodzianki do programu Kasi Dowbor "Nasz nowy dom" trafiło z aż dwóch różnych źródeł. Jedno wysłała rowerzystka, która odwiedzała bar kobiety, a drugie koordynator rodzin zastępczych. Ekipa programu pojawiła się w Łodzi 4 stycznia.
O 4 rano pod domem pojawiła się Katarzyna Dowbor wraz z filmowcami. Pani Ania i Gabrysia były zszokowane i wzruszone. Dziennikarka powiedziała wtedy słowa, których babcia i wnuczka nigdy nie zapomną.
Pani Aniu, Gabrysiu bardzo wiele w życiu przeszłyście. Kiedy człowiek ma tyle problemów, tyle kłopotów to powinien mieć bezpieczne schronienie. Niejeden by się poddał mając tyle stresów, tyle problemów, a pani jednak walczy, bo ma pani dla kogo walczyć - powiedziała Katarzyna Dowbor.
Katarzyna Dowbor była wstrząśnięta
Kasia Dowbor była zdruzgotana stanem domu. "Ja jestem przerażona tym budynkiem - miejscem, w którym Wy musicie żyć i mieszkać. Takiego grzyba, jak siedem lat robimy ten program, nie widziałam" – powiedziała.
Gdy mieszkanki wyremontowanego domu wróciły na miejsce, były w ogromnym szoku. Mieszkanie wygląda zupełnie inaczej. Teraz jest funkcjonalne i schludne, a dziewczynka wreszcie otrzymała swój własny pokój. Pani Ania i Gabrysia w końcu są szczęśliwe.
Cała ekipa "Naszego nowego domu" była bardzo miła. Od robotników, po szefa ekipy Wiesława, architekt Martynę. No i Kasia Dowbor jest cudowna. Miła, sympatyczna, nic nie robi na pokaz – powiedziała bohaterka programu Telewizji Polsat.
Teraz kobieta marzy o tym, by otworzyć nowy bar dla rowerzystów na terenie jej ogrodu. Wiele osób obiecało już pomoc w przedsięwzięciu. Z całego serca życzymy powodzenia!
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.