W czwartek, 10 kwietnia doszło do katastrofy lotniczej w Nowym Jorku. Helikopter rozpadł się w powietrzu i spadł do rzeki Hudson. Wśród ofiar byli Augustin Escobar, jego żona Merce Montal oraz trójka ich dzieci. Pilotem był 36-letni Sean Johnson, weteran marynarki wojennej. Rodzina przyleciała kilka godzin wcześniej z Barcelony, by świętować urodziny swojego dziecka. Lot, który miał być turystycznym przelotem nad miastem, zakończył się dramatycznie.
Czytaj więcej: Skandal w Kołobrzegu. Kamera wszystko nagrała. Ludzie grzmią
Od czwartku wychodzą nowe informacje na temat śmigłowca. We wrześniu zdiagnozowano problemy z zespołem przekładni. Następnie okazało się, że w maszynie nie było rejestratora lotu, czyli tzw. czarnej skrzynki. Śledczy mogą nie ustalić, co działo się tuż przed katastrofą. Tego dnia maszyna wykonywała ósmy lot nad miastem. Wiadomo, że po raz ostatni przegląd maszyny odbywał się 1 marca.
Jak informuje "New York Post", Federalna Administracja Lotnictwa ogłosiła, że "New York Helicopter Tours", czyli firma odpowiedzialna za lot widokowy nad miastem zamyka swoją działalność. Ma się to stać "natychmiast".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Będziemy nadal wspierać dochodzenie. Ponadto rozpoczniemy natychmiastowy przegląd licencji i historii bezpieczeństwa organizatora wycieczek - napisała w sieci Federalna Administracja Lotnictwa.
Dyrektor naczelny "New York Helicopter Tours", Michael Roth miał potwierdzić, że firma zawiesiła działalność na życzenie agencji. - To nie był mój wybór, nie chciałem zamykać firmy - mówi "The Post" Roth. Jednocześnie nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy uda się jeszcze wznowić działalność.
To dobra wiadomość, że Federalna Administracja Lotnictwa posłuchała wezwania i zamknęła loty firmy, ponieważ stanowiły one zagrożenie dla społeczeństwa - powiedział w oświadczeniu Chuck Schumer, senator stanu Nowy Jork.
Czytaj więcej: Pojawiły się w Kuźnicach. Na miejscu pojawiła się policja
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.