Ciało 21-letniej Amandy Albach znaleziono 3 grudnia na plaży w miejscowości Santa Catarina na południu Brazylii. W związku z zaginięciem dziewczyny aresztowano wcześniej dwóch mężczyzn i kobietę. Jeden z podejrzanych przyznał, że cała trójka zamordowała Amandę, każąc jej wcześniej wykopać własny grób.
Czytaj także: Brutalne zabójstwo milionera. Sprawcą syn jego partnerki
Szokujące morderstwo w Brazylii. 21-latka wykopała własny grób
21-latka była poprzednio widziana na imprezie w pobliskim mieście Florianopolis. Miała pojechać tam na urodziny jednego ze swoich przyjaciół.
Uczestnicy przyjęcia zeznali, że Amanda opuściła imprezę w nocy. Twierdzą, że od tego czasu nie mieli z nią kontaktu – opisuje prawnik rodziny ofiary Michael Pinheiro.
Policja znalazła jednak niespójności w zeznaniach imprezowiczów. Skłoniło to śledczych to podejrzeń, że część uczestników przyjęcia mogła być zamieszana w tę sprawę.
Około 20:40 Amanda wysłała wiadomość głosową do rodziców. Powiedziała, że wróci do domu o świcie. Od tego czasu jej telefon był wyłączony – podkreśla adwokat.
Rodzice 21-latki twierdzą, że głos ich córki na nagraniu był "bardzo dziwny". W tle słychać było wiatr. Jeden z podejrzanych przyznał, że do morderstwa doszło niedługo po wysłaniu wiadomości.
Zatrzymany miał czuć się źle z tym, że Amanda opowiedziała innym, że był zamieszany w handel narkotykami. Dziewczyna miała także rozesłać znajomym jego zdjęcia z bronią palną. Dlatego postanowił odebrać 21-latce życie – opisuje Bruno Fernandes z policyjnego wydziału kryminalnego.
W sprawie wciąż toczy się śledztwo. Nie jest jasne, czy troje niewymienionych z nazwiska podejrzanych usłyszało już zarzuty.
Czytaj także:
Obejrzyj także: Policjanci wreszcie złapali zabójcę. Śledztwo trwało ponad 10 lat
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.