Martin Adam to zawodnik reprezentacji Węgier, który miał swoje "pięć minut" podczas meczu ze Szwajcarią. Ściślej mówiąc - 15 minut. Niestety po tym, jak pojawił się na boisku, niewiele się mówi na temat jego gry. Uwagę kibiców i internautów przykuł za to wygląd zawodnika.
Węgierski napastnik jest potężnie zbudowany, ma 191 cm wzrostu, a pod jego koszulką można dostrzec wyraźnie zarysowany brzuszek. Adam ma też krótko przystrzyżone włosy i dość bujną, rudą brodę.
Krótko mówiąc - trudno było nie zauważyć, że wyróżniał się na boisku. Gdy w sieci pojawiły się zdjęcia i nagrania z jego udziałem, ruszyła lawina komentarzy. Niektóre były humorystyczne, a przy tym mało subtelne, inne - naprawdę obraźliwe. Ludzie drwią z piłkarza i zastanawiają się, co w ogóle robi na murawie w trakcie Euro 2024.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piłkarz został okrzyknięty "węgierskim Wikingiem". W komentarzach porównywano go również do drwala i ochroniarza, pisano też m.in., że "najmniej przypomina piłkarza w historii sportu".
Euro 2024. Martin Adam tłumaczy, dlaczego tak wygląda
Doszło do tego, że Martin Adam podczas konferencji prasowej musiał się tłumaczyć nie ze swojej gry, ale ze swojego wyglądu. Na szczęście do sprawy podszedł z dystansem.
– Oczywiście kilka memów do mnie dotarło, niektóre były całkiem śmieszne. Lubię się z siebie śmiać – mówił Adam.
Taki się urodziłem, mam taką sylwetkę. Nie twierdzę, że byłem taki duży, kiedy się urodziłem, ale taką mam budowę ciała. Genetyka – nie mogę tego zmienić – wyjaśnił węgierski piłkarz.
Co prawda w ostatnim meczu Szwajcaria pokonała Węgry 3:1, ale już w środę pojawi się kolejna okazja ku temu, by udowodnić swoje sportowe umiejętności. Tym razem Węgrzy zawalczą z reprezentacją Niemiec. Łatwo nie będzie, bo gospodarze to główny faworyt ME. Ale Madziarzy muszą punktować, by awansować do 1/8 finału Euro 2024.