Złodziej jest prawdziwą zmorą kielczan. O mężczyźnie po raz pierwszy głośno zrobiło się w czerwcu. To właśnie wtedy z jednej z tamtejszych lodziarni ukradł pojemnik z czterema kilogramami lodów. Jakby tego było mało, zrobił to w biały dzień na oczach innych osób.
Mężczyzna nie poprzestawał na kradzieży samych lodów. O jego kolejnych występkach informowały również sklepy spożywcze i apteka "Na Rogatce". Właściciele tej drugiej postanowili upublicznić nagranie z zajścia w ich placówce. Na wideo widać, że ten mężczyzna wybrał sobie za cel pojemnik z przeterminowanymi lekami. Kradzież jego zawartości uniemożliwił mu jednak aptekarz, który wyszarpał mu karton z całą zawartością.
Co prawda jesteśmy tolerancyjni, ale złodziejom zużytych leków w różowych sukienkach mówimy stanowcze „nie”! - napisali farmaceuci na Facebooku.
Czytaj także: USA. Szokujące odkrycie podczas remontu
Kielecki złodziej został już zidentyfikowany. Okazał się nim Wojciech S., który swoimi wybrykami wzbudził zainteresowanie reporterów programu "Alarm" TVP. Ci ustalili, że mężczyzna przeszkadza również swoim sąsiadom, gdyż ma problemy z higieną i niekiedy wydaje z siebie bardzo głośne dźwięki. Największym problemem jest jednak fakt, że składa niemoralne propozycje dzieciom.
W sedesie to trzyma jakieś szmaty, zamurował sedes. Sika chyba do wanny, a inne potrzeby robi tak, że znosi do mieszkania różne tekturowe pudełka ze śmietnika i tam się załatwia, a fekalia wynosi na balkon. Te fekalia kapią i śmierdzą - powiedziała sąsiadka złodzieja cytowana przez TVP.
O niepokojących zachowaniach mężczyzny wiedzą również służby. Wojciech S. przez cały czas jest pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Jego przedstawiciele przyznają jednak, że nie chce z nimi współpracować. Dodają, że mężczyzna powinien udać się na leczenie. W sądzie złożono już nawet wniosek o skierowanie go na przymusową obserwację psychiatryczną. Sąsiedzi mają nadzieję, że nie jest już na to za późno.