2,5 roku więzienia to nie wszystko. Sąd ukarał oskarżonego również sześcioletnim zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ponadto musi zapłacić m.in. po 30 tys. zł nawiązki dwojgu bliskim ofiar.
Sąd doszedł do przekonania, że jedynie kara dwóch lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności jest adekwatna do okoliczności, które zostały ujawnione w toku postępowania dowodowego - mówiła sędzia Ewa Oleszek, cytowana przez rmf24.pl.
Podkreślała, że wysokość kary jest adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości czynu i do stopnia zawinienia oskarżonego. Inne zdanie na ten temat ma mąż i ojciec osób, które zginęły.
W mojej opinii wyrok nie jest adekwatny do tego, co ten człowiek zrobił mojej rodzinie. Dwa i pół roku więzienia to nie jest żadna kara. Moja córka miała 3 lata i 4 miesiące, a ten człowiek będzie siedział dwa i pół roku. Będzie odwołanie. Z moim pełnomocnikiem domagamy się 8 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Nie ma innej możliwości - powiedział Andrzej Rodak, cytowany przez rmf24.pl.
Tragiczny wypadek. Tłumaczył, że chciał ominąć psa
Tragiczny wypadek, po którym zapadł ten wyrok, miał miejsce 22 października 2020 roku w Gilowicach na Żywiecczyźnie. Oskarżony nagle stracił panowanie nad pojazdem i zjechał do przydrożnego rowu. Chwilę później otarł się o drzewo, po czym potrącił kobietę i jej córkę. Ciężarna 36-latka zginęła na miejscu, a trzylatka - w szpitalu.
Kierowca wyjaśniał, że główną przyczyną wypadku było wtargnięcie na drogę psa. Chciał uniknąć potrącenia, wobec czego gwałtownie skręcił kierownicą. Na drodze nie było śladów hamowania.
Samochód zjechał do rowu, przejechał nim ok. 25 m, uderzył w mostek. Siła była na tyle duża, że auto wyrzuciło i przejechało ono po mostku, na którym znajdowały się ofiary. Zatrzymało się dopiero kawałek dalej - mówiła prokurator Agnieszka Michulec (rmf24.pl).