Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl: Do ukraińskiej niewoli trafili pierwsi żołnierze z Korei Północnej. Wołodymyr Zełenski ogłosił, że jest gotowy na wymianę jeńców. Czy Kim Dzong Un będzie zainteresowany rozmowami w tej sprawie? Jakie warunki może stawiać?
Dr Nicolas Levi, adiunkt w Instytucie Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych Polskiej Akademii Nauk, autor i współautor 9 książek o Korei Północnej, m.in.: "Byłem północnokoreańskim dyplomatą": W tym przypadku Kim Dzong Un będzie miał podobną strategię do władz rosyjskich. Jeśli w ogóle zgodzi się na rozmowy, to będzie miał warunki nie do akceptowania. Może przyjąć np. warunki rosyjskie i np. zabroni wejścia Ukrainie do NATO, albo będzie chciał, żeby część terytoriów wróciła do Rosji. Po części Kim może chcieć ugrać coś dla siebie. Chodzi np. o zmniejszenie rangi relacji dyplomatycznych Ukrainy z Koreą Południową. Zażąda też legitymizacji reżimu. Oczywiście, warunki te będą absurdalne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kim w ogóle ma jakąkolwiek autonomię decyzyjną w tym przypadku?
Kim Dzong Un prowadzi z Rosją grę. Taką samą prowadzi z przywódcami Chin. Częściowo na pewno się posłucha, a częściowo będzie tworzył aurę niepewności. On nie będzie do końca ujawniał, jakie kroki podejmie. Władze Rosji muszą wiedzieć, że Korea Północna jest nieobliczalna. Owszem Pjongjang ma jakąś doktrynę i Korea Północna jest po części uległa Chinom, ale np. w kwestii atomu Kim Dzong Un Chin się nie słucha. Podobnie będzie z Rosją.
Czyli do wymiany jeńców nie dojdzie?
Przede wszystkim musimy pamiętać, że oficjalnie żołnierzy Korei Północnej na Ukrainie nie ma. Władze w Pjongjangu będą brnęły w tę retorykę. Na pewno pojawi się sugestia, że pojmani żołnierze to Koreańczycy z Południa.
Żołnierze północnokoreańscy z niewoli byliby w ogóle skłonni, aby wrócić do kraju?
Oni nie mają szans, aby wrócić do swojego kraju. To najważniejsze. Kwestią do zastanowienia się jest ich motywacja. Dlaczego w ogóle wyjechali na wojnę? Większość została do tego zmuszona. Udział w operacji to obowiązek nałożony przez Koreańską Armię Ludową. Dla reżimu nie stanowią wartości, poza liczebnością. To młodzi żołnierze, bez żadnego doświadczenia.
Mogli zostać inaczej zachęceni do działań na ukraińskim froncie? Są w Korei Północnej jeszcze inne elementy motywacji, niż siła?
Mogła pojawić się motywacja finansowa, ale nie jesteśmy w stanie określić, jaka była wysokość wynagrodzenia za udział w wojnie. Część żołnierzy nie wiedziała w ogóle, gdzie jedzie. Powiedziano im, że jadą na szkolenia czy manewry. Z pewnością niektórzy żołnierze planowali też ucieczkę. O wojnie dużo piszą media w Korei Południowej, a to stanowi źródło informacji dla Koreańczyków z Północy. Dla części to szansa na wolność.
Czy państwa Zachodu mogą skorzystać na takiej sytuacji? Wywiad obserwuje działania Koreańskiej Armii Ludowej na froncie?
Dla wywiadu Korei Południowej, USA i Ukrainy żołnierze z Korei Północnej mogą stanowić świeże źródło informacji o armii i społeczeństwie północnokoreańskim. Przez ostatnie lata Korea Północna mocno zamknęła się na świat. Teraz paradoksalnie inicjatywa Kim Dzong Una może być korzystna dla zachodniego wywiadu. Niektórzy wojskowi będą korzystać z możliwości współpracy z wywiadem zachodnim. W czasie wojny koreańskiej część obywateli krajów demoludów szło na front, aby uciec do Korei Południowej. Teraz mamy sytuację analogiczną.
Czytaj także: Dramatyczny koniec Rosjanina. Nie było litości
Wywiad Korei Południowej może zachęcać żołnierzy z Korei Północnej do poddania się?
Armia południowokoreańska ma swój udział w obronie Ukrainy, więc Koreańczycy z Północy mogą być po części świadomi tego, co się tam dzieje. Być może niektórzy są na tyle zorientowani, że wiedzą, że to droga do wolności. Bardzo możliwe, że część akcji będzie inspirowana przez Koreę Południową. Tak jak mówiłem: tacy żołnierze to świetne źródło informacji.
Czy wojsko Korei Północnej rzeczywiście stanowi zagrożenie dla Ukrainy, czy jest to "straszak" używany przez Putina i Kima?
Na razie trwa rozpoznanie. Musimy pamiętać, że to dopiero pierwszy etap obecności Korei Północnej w tej wojnie. Mogą być następne. Na początku armia północnokoreańska wysłała "mięso armatnie", jak się traktuje młodych, niewyszkolonych żołnierzy. Później na froncie mogą pojawić się koreańskie drony wywiadowcze. Rozszerzenie udziału w operacji to jednak problem dla Kima. Korea Północna będzie musiała wtedy przyznać się oficjalnie do udziału w wojnie. Z pewnością można spodziewać się zwiększenia liczebności armii. Na razie mamy ok. 10 tys. żołnierzy. Łącznie Koreańska Armia Ludowa liczy ponad milion wojskowych. Potencjał jest wykorzystany w zaledwie ułamku procenta.
Skoro Kim Dzong Un nie będzie chciał rozmawiać o wymianie jeńców, a część żołnierzy Korei Północnej nawet nie będzie zainteresowana powrotem do kraju, to po co Wołodymyr Zełenski apelował do władz w Pjongjangu?
Komunikat Zełenskiego nie jest skierowany do władz w Pjongjangu. On jest skierowany do żołnierzy Korei Północnej. Im więcej będziemy o tym pisać, tym większa szansa, że informacja o wojnie trafi do północnokoreańskich szeregowych wojskowych. Żołnierze rosyjscy mają dostęp do tych informacji. Mogą dzielić się nimi. To szansa, że większa liczba osób zdecyduje się na dezercję.
Rozmawiał Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl