Gdy fala powodziowa zalała kościół Matki Bożej Różańcowej w Kłodzku do wysokości trzech metrów, niezbędne okazały się gruntowne prace porządkowe i osuszające.
W akcję ratowania wnętrza świątyni Matki Bożej Różańcowej w Kłodzku zaangażowało się wojsko oraz liczni wolontariusze, którzy na bieżąco oczyszczają i zabezpieczają miejsce przed dalszymi uszkodzeniami. Prace są jednak żmudne i wymagają dodatkowych środków – na samo osuszanie i odgrzybianie budynku potrzeba około 1,5 miliona złotych.
O wsparcie finansowe franciszkanie zwrócili się do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które może znacząco przyspieszyć proces konserwacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreślił gwardian klasztoru, o. Ignacy Szczytowski, najpilniejsze są obecnie działania mające na celu zatrzymanie rozwoju grzybów i pleśni.
Trzeba rozpocząć proces ratowania, czyli suszenia i odgrzybiania preparatami pleśniobójczymi, grzybobójczymi w kościele i w klasztorze. To jest najpilniejsze — powiedział o. Ignacy Szczytowski.
Ozdobne nisze skrywane za ścianami
Podczas prac remontowych konieczne było m.in. zerwanie tynków, by usunąć wilgoć. To właśnie pod nimi odsłoniły się ślady przeszłości: trzydzieści nisz zdobionych oryginalnymi malunkami i płaskorzeźbami. Jest to odkrycie na skalę nie tylko lokalną, które przyciąga uwagę konserwatorów i specjalistów od zabytków.
Szczegóły dotyczące odkrytych nisz opisuje wolontariuszka Henryka Szczepanowska, która uczestniczy w pracach konserwatorskich. Wzory, które zdobią wnęki, układają się w formę kielicha z pokrywą, zakończonego misternie rzeźbioną muszlą, utrzymaną w rdzawej, zielonej i żółtej kolorystyce.
Naprawdę to ładnie wygląda. Już się nie mogę doczekać, jak odkryjemy choć jedną taką do samego końca, żeby zobaczyć, jak to wygląda. Bo nie wiemy tak naprawdę do końca. Widzimy tylko od dołu zwieńczenie tej rzeźbionej muszli — wyznała Szczepanowska.
Czytaj więcej: Ksiądz o celibacie. "Narażać się ideologom niszczącym Kościół".
Według zaleceń konserwatora, odkryte nisze zostaną odpowiednio zakonserwowane i wyeksponowane, by ich piękno mogło być dostępne dla zwiedzających.
One są mniej więcej w tym samym stylu i wykończone jak muszla koncertowa, przepięknie zdobione, z piękną kolorystyką, co w efekcie będzie współgrało z całym wyposażeniem kościoła — podkreśla o. Szczytowski.
Pochodzenie nisz i powód ich zamurowania wciąż pozostają zagadką. Według historyków mogło to nastąpić po sekularyzacji zakonu franciszkanów w Prusach w 1810 roku, kiedy to świątynia przeszła pod kontrolę wojsk.