Kłodzko to miasto, które regularnie doświadcza brutalnej siły żywiołu, jakim jest woda. 25-tysięczne miasto w południowej części Dolnego Śląska jest oplecione nie tylko Nysą Kłodzką, ale także innymi potokami i ciekami wodnymi, które w obliczu silnych opadów deszczu, występują z brzegów, prowadząc do katastrofy.
Kłodzko zostało zalane w 1997 roku podczas powodzi tysiąclecia. Niestety, 27 lat później koszmarny scenariusz znów się ziścił. W nocy z piątku na sobotę (13/14 września) opady były tak intensywne, że Nysa Kłodzka wyszła z koryta. Woda wyszła na ulice. Wdarła się do budynków. Widok z górującej nad miastem słynnej twierdzy musiał być w tym momencie przerażający. Niestety, mieszkańcy mogli zrobić tylko jedno - uciekać do wyżej położonych części miasta. Setki, jeśli nie tysiące osób, opuściło swoje domostwa - sami, lub z pomocą służb.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak wygląda Kłodzko po wielkiej wodzie
W niektórych częściach Kłodzka woda zaczęła opadać. W ten sposób mieszkańcy dowiedzieli się, jak koszmarne były skutki przejścia kataklizmu. Ulice prowadzące na wyżej położony rynek, gdzie niegdyś turyści chodzili do restauracji, barów, lodziarni czy do sklepów z pamiątkami, teraz są oblepione brudem i błotem zostawionym przez rzekę.
Na ulicach leżą porozbijane okna, futryny, drzwi, meble. Warstwa mokrego błota przykrywa drogi. Jeszcze w ubiegłym tygodniu, gdy pogoda dopisywała, tymi samymi ulicami chodzili turyści, którzy chcieli zobaczyć urokliwy Rynek czy Twierdzę Kłodzko, tudzież zejść do podziemnej trasy turystycznej. Niestety, teraz nie będzie takiej możliwości, a miasto musi się otrząsnąć po kolejnym dramacie. Nagrania z Kłodzka wyrażają więcej, niż tysiące słów.
Zobacz także: Nie żyje lekarz z Nysy. Strażacy znaleźli jego ciało
W mieście nadal są problemy z dostarczaniem wody. Szkoły nie będą działały do odwołania. Władze lokalne przygotowały miejsca, gdzie mieszkańcy pozbawieni dachu nad głową, mogą się teraz schronić. Pomoc płynie z innych miasta Dolnego Śląska, ale także z całej Polski. Burmistrz Kłodzka Michał Piszko już teraz policzył, że wstępna wysokość strat wywołanych przejściem powodzi to około 21 milionów złotych.