Eksperci od dawna ostrzegają, że imperialne ambicje Rosji nie kończą się na Ukrainie. Zdaniem John Teffta w tej chwili ryzyko rozlania się wojny na inne kraje jest bardzo niskie.
Powód jest prosty - angażowanie się w szerszy konflikt nie leży teraz w interesie Rosji. Ich armia została wyczerpana w Ukrainie. Nie chodzi tylko o ludzi, ale też o sprzęt. I teraz miałoby dojść do konfrontacji z NATO? To jest przecież silny sojusz, który robi naprawdę dobrą robotę, jeśli chodzi o obronę. W Polsce doskonale o tym wiecie, bo jesteście krajem frontowym - mówi o2.pl były ambasador USA w Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O tym, że ryzyko ataków na inne państwa jest "raczej niskie", informował też przed tygodniem łotewski wywiad. Biuro Ochrony Państwa (SAB) zaznaczyło jednak w raporcie, że jeśli dojdzie do zamrożenia wojny w Ukrainie, Moskwa w ciągu 5 lat może zwiększyć obecność wojskową przy północno-wschodniej flance NATO, co znacznie zwiększyłoby zagrożenie militarne.
Tefft przyznaje, że sytuacja może się zmienić, bo trudno jest przewidzieć ruchy Władimira Putina. - Nie widzę możliwości ataku na kolejny kraj, a z drugiej strony z Rosją nic nigdy nie jest pewne. Gdy zaczynałem pracę w Biurze ds. Związku Radzieckiego, decyzje po stronie sowieckiej zapadały kolektywnie, to był proces. A teraz w Rosji decyzje podejmuje jeden człowiek. Człowiek, którego trudno odgadnąć. Jest bardzo ostrożny, za nic nie chce odkrywać swoich kart - przyznaje.
John Tefft: Europa już zrozumiała
75-letni obecnie Tefft był ambasadorem USA w Rosji od 19 listopada 2014 r. do 28 września 2017, a więc w administracji Obamy i przez kilka miesięcy w pierwszej administracji Donalda Trumpa. W tym czasie kilkakrotnie uczestniczył w spotkaniach z Putinem.
On chce uczynić z Rosji ponownie imperium. Widać to było już wtedy, gdy byłem ambasadorem. Ma silny uraz do USA, NATO i ogólnie Zachodu. Było to ewidentne podczas rozmów, w których brałem udział. Nie zdradzę szczegółów tych rozmów, natomiast o samym Putinie mogę powiedzieć, że potrafi być bardzo przyjacielski i towarzyski, a jednocześnie bardzo twardy i nieustępliwy w sprawach, na których mu zależy - wspomina Tefft, który był też ambasadorem USA w Ukrainie (2009-2013), w Gruzji (2005-2009) i na Litwie (2000-2003).
Wskazuje, że Zachód ma wielką przewagę nad Rosją pod postacią sojuszy takich jak NATO. Ostatnie poczynania Donalda Trumpa, który najpierw rozmawiał z Putinem, a potem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego nazwał "dyktatorem", zaniepokoiły część państw należących do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Tefft ma nadzieję, że mimo wszystko USA dalej będą ściśle współpracować z Europą.
- Przez całą moją karierę byłem zwolennikiem współpracy transatlantyckiej. Mocno wierzę w sojusz, w to, że czyni on mocniejszym nie tylko Europę, ale i USA. Liczę więc, że administracja Trumpa będzie dalej działać w ramach NATO, tym bardziej że Europa zrozumiała już, że musi wydawać więcej na obronność - uważa.
- Rosja nie ma czegoś takiego, nie należy do żadnych tak silnych sojuszy. Owszem, dostaje drony z Iranu, wspierają ją żołnierze z Korei Północnej, ale to nie jest taka potęga jak NATO. Im jestem starszy, tym bardziej doceniam Sojusz Północnoatlantycki. Nie jest on perfekcyjny, ale robi dobrą robotę. Głupotą byłoby to zmieniać. To krytyczna część obronności Europy i Stanów Zjednoczonych - dodaje.
Pokój w Ukrainie? "Dwa główne pytania"
Trump odbył rozmowę telefoniczną z Putinem w pierwszej połowie lutego. Potem w Rijadzie doszło do spotkania delegacji USA i Rosji poświęconego wojnie w Ukrainie. W planach są kolejne spotkania, a najbliższe ma się odbyć, jak twierdzi wiceszefa MSZ Siergiej Riabkow, jeszcze w tym tygodniu.
Pytany o możliwość zawarcia pokoju, John Tefft odpowiada: - Mamy tutaj dwa główne pytania. Po pierwsze, co z terytorium Ukrainy, na którym są teraz żołnierze rosyjscy? Putin będzie chciał je zachować, ale wiemy też, że Ukraina zdobyła część rosyjskiego terytorium w obwodzie kurskim, co może pomóc jej w negocjacjach.
- A drugie pytanie: co z gwarancjami bezpieczeństwa w dłuższej perspektywie? Czy Ukraina przystąpi do NATO? Czy Zachód dalej będzie ją wspierać? Jeśli będzie jakiś kompromis dotyczący terytorium, to Ukraina na pewno będzie żądać większych gwarancji bezpieczeństwa na przyszłość - dodaje.
Na koniec zaznacza, że po 3 latach wojny nie ma wątpliwości, że Rosja popełniła błąd, atakując Ukrainę.
- Rosja złamała jedną z głównych zasad europejskiego bezpieczeństwa, czyli spróbowała zmienić granice niepodległego kraju. I to był błąd. Czy tak samo postrzega to Putin? Trudno powiedzieć, co siedzi w jego głowie, ale na pewno można śmiało założyć, że wojna nie idzie tak, jak na to liczył. Nie zdobył szybko Ukrainy, a koszty, jakie ponosi, są ogromne. Cierpi rosyjska gospodarka, cierpi demografia, cierpi też przyszłość Rosji — uważa Tefft.
Łukasz Dynowski, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.