Do informacji o śmierci Doroty P. dotarli dziennikarze "Faktu". Kobieta miała trafić do szpitala w czwartek z powodu duszności. Trzy dni później - w sobotę wieczorem - zmarła.
- Kilka tygodni wcześniej leżała dłużej w szpitalu, ale po wyjściu nie narzekała na problemy zdrowotne. To bardzo dziwne, że Dorota zmarła akurat teraz - mówi dziennikarzom "Faktu" jeden z bliskich znajomych kobiety.
Śledczy, którzy zajmują się sprawą Komendy, interesowali się Dorotą P. od ponad roku. - Kilka razy ją przesłuchiwali. Opowiadała, że zabierali ją do ciemnych pomieszczeń, straszyli a później badali wariografem, jakby chcieli coś na niej wymusić - opowiada "Faktowi" znajomy kobiety. Miała powtarzać śledczym, że sama rozpoznała Komendę na portrecie pamięciowym i nikt jej do tego nie namawiał.
Informator "Faktu" wyjawia jednak, że kilka miesięcy temu powiedziała mu, że "wtedy, przed laty, policjanci ją szantażowali i straszyli".
Dziennik przypomina też swoje doniesienia sprzed trzech miesięcy, dotyczące przeszłości Doroty P. Kobieta miała być w latach 90. prostytutką, która "obracała się w kręgu wrocławskich policjantów i prokuratorów".
Źródło: "Fakt"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.