We Francji rozpoczął się proces 71-letniego Dominique'a Pélicota. Przez 10 lat miał podawać swojej żonie narkotyki i sprowadzać do domu obcych mężczyzn, by ją gwałcili. Wszystko nagrywał. 72-latka nie była niczego świadoma. Gisele Pelicot postanowiła otwarcie opowiedzieć o tym co ją spotkało, by zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo.
Główny oskarżony nie był w sądzie, ponieważ skarżył na silny ból bruzcha. Trafił do szpitala. Sprawa została odroczona, by Pelicot doszedł do siebie i mógł zeznawać przed sądem.
Mężczyzna z gwałcicielami umawiał się online. Wymagał, by stawiali kilka ulic dalej samochód, zakazywał używania perfum czy palenia papierosów. Nie brał za to pieniędzy. Gwałtu miało dokonać 72 mężczyzn, kobieta mogła zostać zgwałcona ponad 90 razy. W końcu okazało się, że gwałcona Gisele została zarażona chorobą weneryczną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wpadł, ponieważ robił zdjęcia kobietom w przymierzalni. Policja przejrzała jego telefon. Znaleziono tam ponad 200 tysięcy zdjęć i wideo dokumentujące zbrodnie. Na jednym z nagrań miała znajdować się również jego córka. Zatrzymano 30 mężczyzn, pozostałych wciąż nie udało się odnaleźć.
Psycholog Annabelle Montagne podczas procesu przedstawiła charakterystykę Pelicot jako człowieka wykorzystującego partnerkę do zaspokojenia swoich seksualnych i narcystycznych potrzeb, traktującego ją przedmiotowo, a nie jako obiekt miłości. Marianne Douteau dodała, że jest mężczyzną z rozdwojoną osobowość, z brakiem empatii, ale jednocześnie niepozbawionego uczuć wobec swojej żony.
Dziennikarze BBC wybrali się do rodzinnej wioski małżeństwa. Jak się okazuje, mieszkańcy poznali niektóre nazwiska przestępców. - To tworzy napięcia. Nie wiesz, komu ufać na ulicy. Wkrótce chcę opuścić tą wioskę – powiedziała 25-letnia Océane Martin.
Wiemy, że zatrzymano 30 osób. Są tu napięcia, ponieważ ludzie nie wiedzą, czy mogą ufać swoim sąsiadom. Zadajesz sobie pytanie – czy on jest jednym z tych 30? Co twój sąsiad robi za zamkniętymi drzwiami? - powiedziała dziennikarzom Isabelle Liversain.
Burmistrz miejscowości Mazan Louis Bonnet uważa, że większość domniemanych gwałcicieli pochodziła z innych wiosek. Rodzina Pelicotów również przyjechała z innego miasta.
Okazała godność, odwagę i człowieczeństwo. To był wielki dar dla francuskich kobiet, że zdecydowała się przemówić do całego świata. Była załamana, ale inspirująca - powiedziała BBC Blandine Deverlanges, lokalna aktywistka obecna w sądzie.