Łamiącą serce historię opisuje "Super Express". Okazuje się, że tragedia miała miejsce w poniedziałek o godz. 15:25. Pani Angelika i pan Arkadiusz jechali do szkoły. Mieli stamtąd odebrać starsze dzieci - Agatę (7 lat) i Antka (9 lat). Dwuletnia Aniela podróżowała razem z nimi.
Była mgła, droga ośnieżona... "SE" donosi, że nie jechali szybko. Gdy natomiast przejeżdżali przez tory na niestrzeżonym przejeździe, w ich auto uderzył pociąg towarowy.
Na miejscu zginęła ciężarna, nie przeżyła też dwuletnia dziewczynka. Podobnie zresztą jak dzieciątko znajdujące się w brzuchu pani Angeliki.
Czytaj także: Wyciekły maile o "Szkole z TVP". Miażdżące informacje
Znajomi rodziny zdradzili "SE", że krótko przed wypadkiem para odwiedziła szpital. Lekarz wyznaczył termin porodu ich czwartego dziecka na najbliższy piątek...
Tego dnia dwójka ich starszych dzieci czekała na rodziców w szkole. Nie dojechali. Pani ze świetlicy wiele razy próbowała dzwonić, ale nikt już nie odbierał telefonu… - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Grzegorz Augustynowicz, sołtys wsi Werdun.
Tylko on przeżył wypadek
Wypadek przeżył jedynie ojciec i mąż Arkadiusz K. Właśnie on siedział za kierownicą. Lokalni mieszkańcy uważają, że wszystkiemu winne mogły być warunki drogowe. Od tygodnia na tej trasie zalegały lód i śnieg.
Policja zajmuje się sprawą tego wielkiego dramatu. Wszystko odbywa się pod nadzorem prokuratury.
Czytaj także: Limuzyna przed Sejmem. Poseł dostał 34 minuty na reakcję