Obraz prehistorycznych stworzeń zajadających się soczystymi liśćmi w upalny dzień lub biegnącymi po spalonej słońcem ziemi utrwalił się w ludzkiej świadomości. Właśnie dlatego dinozaury kojarzą się nam jako zwierzęta żyjące w ciepłym klimacie.
Zdaje się to potwierdzać wspomniana reguła Bergmanna, której autor, niemiecki profesor w 1847 roku stwierdził, że spokrewnione gatunki zwierząt osiągają większe rozmiary żyjąc w cłodniejszym klimacie.
Widać to na przykładzie wybranych gatunków zwierząt, jak choćby niedźwiedzi. Niedźwiedzie polarne znacząco przewyższają rozmiarem swoich kuzynów z cieplejszych stron świata. Podobnie pingwiny cesarskie czy poszczególni przedstawiciele łosi, rosomaków czy choćby wilków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O tym, że to nie do końca prawda, pisze portal Interia. Okazuje się, że powszechnie stosowana przez wieki przez naukowców reguła, nie sprawdza się w przypadku prehistorycznych gadów.
W zasadzie nie wiadomo, skąd to przeświadczenie, gdyż w erze mezozoicznej mieliśmy także obszary chłodne i polarne. Dinozaury żyły również w takich obszarach. Gatunki polarne zamieszkiwały obszary dzisiejszej Alaski czy Kanady, ale także po drugiej stronie - Antarktydę czy Australię i Nową Zelandię, które wtedy leżały znacznie bliżej bieguna niż obecnie - czytamy na łamach portalu Interia.
Potwierdza to branżowy magazyn "Nature Communications", który opisuje badania nad dinozaurami ze stref polarnych przeprowadzone przez Lauren Wilson z uniwersytetu w Alasce.
Ewolucji różnych rozmiarów ciała dinozaurów i ssaków nie można sprowadzić do prostej funkcji szerokości geograficznej lub temperatury - twierdzą naukowcy we wspomnianym materiale.
O ile teoria Bergmanna sprawdza się w przypadku innych ssaków, najwyraźniej nie podlegały jej dinozaury.