Mariupol jest jednym z najbardziej zniszczonych miast w wyniku ataku wojsk rosyjskich. Siły Władimira nie miały litości zarówno wobec mieszkańców, jak i tamtejszych zabudowań. Fotografie wykonane w trakcie konfliktu prawie w niczym nie przypominają wyglądu ulic sprzed wojny. Niektórzy eksperci porównali ogrom zniszczeń do tych, które pojawiły się w Warszawie po powstaniu w 1944 roku.
Niestety wszystko wskazuje na to, że Rosjanie chcą, aby miasto zniknęło z powierzchni ziemi. "The Kyiv Independent" poinformował na Twitterze, że w nocy z 27 na 28 kwietnia siły okupanta przeprowadziły kolejne 50 nalotów na Mariupol. Żołnierze nie mieli skrupułów i użyli zakazanych bomb fosforowych.
Sytuacja w Mariupolu po kolejnym ataku ma być wyjątkowo trudna. Zastępca dowódcy pułku azowskiego Światosław Palamar wezwał do podjęcia zdecydowanych środków w celu ewakuacji miasta. Wojskowy uzasadnił, że siły Władimira Putina wykorzystują "wszystko, co barbarzyńca może użyć przeciwko ludzkości".
Czym są bomby fosforowe?
Rosjanie do ataku na Mariupol użyli bomb fosforowych. Te po zderzeniu z ziemią pokrywają pole swojego rażenia białym fosforem. Płonąca substancja rozgrzewa się do bardzo wysokiej temperatury i działa podobnie do napalmu. Powoduje to poważne poparzenia, a w najgorszym wypadku całkowite spalenie ciała. Od 1977 roku prawo międzynarodowe zakazuje używania tej broni na terenach zamieszkałych przez ludzi.