Rakieta Long March 5B miała za zadanie wnieść na orbitę jeden z kluczowych modułów planowanej chińskiej stacji kosmicznej. Akcja się udała, choć nie do końca można mówić tu o powodzeniu.
Po wszystkim naukowcy stracili kontrolę nad sprzętem. Wiadomo było, że spadnie, ale gdzie? Przewidywane miejsca lądowania wahały się od od Stanów Zjednoczonych przez Saharę po Nową Zelandię. Leciała zbyt szybko, by można przewidzieć, gdzie spadnie. W końcu spadła do Oceanu Indyjskiego, na zachód od archipelagu Malediwów. Nikomu nic się nie stało.
Czytaj także: Pościg w Częstochowie. Padło kilka strzałów, są ranni
Zazwyczaj pierwszy człon rakiety kosmicznej odpada niedługo po starcie i od razu spada na ziemię. W wypadku Long March 5B ta część odłączyła się od reszty pojazdu już po wyniesieniu go na ziemską orbitę, przez co element rakiety jeszcze przez kilka dni krążył wokół Ziemi, wytracając swoją prędkość i teraz w niekontrolowany sposób na nią wróci - tłumaczy Aerospace Corporation.
Czytaj także: Oceanu Indyjskiego, na zachód od archipelagu Malediwów