Joanna Janiak prawie 20 lat temu kupiła mieszkanie w warszawskim Ursusie. 70-metrowy lokal znajduje się na strzeżonym osiedlu. Polsat News opisuje, że kobieta mieszkała w nim razem z córką.
Wówczas, jako matce samotnie wychowującej dziecko, banki nie proponowały kredytów w złotówkach, bo rzekomo nie miałam zdolności – opowiada pani Joanna w rozmowie z dziennikarzami "Interwencji" Polsatu.
Czytaj także: Dramat w Krakowie. Koszmarny finał patrolu
Problemy zaczęły narastać. Komornik zlicytował mieszkanie za pół ceny
Po jedenastu latach płacenia rat w terminie, kredyt pani Joanny Janiak został przeniesiony do innego banku. Kobieta twierdzi, że stało się to bez jej wiedzy.
Z 60 tys. franków zrobiło się prawie 95 tys. Rata wzrosła dwukrotnie. Bank nie podpisywał ze mną żadnych aneksów zmieniających warunki, odmówili mi restrukturyzacji – zaznacza pani Joanna.
Kłopoty zaczęły narastać. U samotnie wychowującej córkę kobiety zdiagnozowano depresję dwubiegunową, wkrótce potem straciła pracę. W 2020 roku mieszkanie zostało zlicytowane przez komornika.
Nieruchomość sprzedano na podstawie wyceny, której dokonano prawie pięć lat temu. Jak wiemy, ceny mieszkań w tym czasie bardzo wzrosły i mieszkanie warte ponad milion złotych zostało przez cwanego licytanta, który teraz panią eksmituje, kupione za zaledwie 370 tys. złotych – komentuje w rozmowie z dziennikarzami Polsatu Piotr Ikonowicz ze stowarzyszenia Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej.
28 października pani Joanna oraz jej córka zostały eksmitowane z mieszkania. Mimo obecności kamer telewizyjnych Polsatu, komornik nie miała litości dla kobiety. – Jestem od siedmiu lat chora na depresję. Jestem bezrobotna. Chce pani mnie eksmitować do budynku z lat czterdziestych. Tam wchodzi jedno łóżko, narożnik, na którym będą spały dwie kobiety – próbowała argumentować przy dziennikarzach Joanna Janiak.
Powierzchnia spełnia wymogi ustawowe – odpierała komornik. – Eksmituje pani matkę z córką do miejsca, w którym nie tylko nie ma światła, ale i nie ma ciepła – od razu zwrócił uwagę Piotr Ikonowicz. – Pani Janiak nie przedłożyła żadnych dokumentów – stwierdziła w programie Polsatu osoba przeprowadzająca eksmisję.
"Nie mam swojego dachu nad głową"
Izba Komornicza w Warszawie nie widzi uchybień w postępowaniu w sprawie pani Joanny. Jej przedstawiciel Przemysław Małecki podkreśla, że postępowanie było badane przez sąd rejonowy, który "nie znalazł żadnych podstaw do wydania zarządzeń komornikowi, ani też nie znalazł podstaw do tego, żeby termin eksmisji uchylić".
Pani Joanna oraz jej córka trafiły do lokalu zastępczego, przysługującego im przez pół roku. Kobieta podkreśla, że zamierza walczyć o mieszkanie socjalne i odszkodowanie od państwa. – Pani nie tylko staje się osobą praktycznie bezdomną, bo to pomieszczenie tymczasowe jest tylko na sześć miesięcy. Ale z osoby zasobnej staje się nędzarką, bo system panią oszukał. A to, co robi dzisiaj pani komornik, to już jest takie dobijanie ofiary, która od dawno była ranna – zwrócił uwagę w programie "Interwencja" Piotr Ikonowicz.
Nie mam swojego adresu zameldowania, nie mam swojego dachu nad głową, do czego każdy z nas dąży. Przepraszam – przerywa jego wypowiedź załamana Joanna Janiak pod koniec materiału dziennikarzy Polsatu.
Obejrzyj także: Dwa miliony Polaków żyje w skrajnej biedzie. "My się na to godzimy"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.