Bronisław Komorowski to polski polityk i historyk. Sprawował urząd prezydenta Polski w latach 2010-2015.
Był zaangażowany w działalność opozycyjną w ramach Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Organizował biblioteki pism drugoobiegowych, a także manifestacje niepodległościowe. W 1980 roku wstąpił do "Solidarności".
Komorowski w stanie wojennym
W 1981 roku w Polsce wprowadzono stan wojenny. Jednym z pierwszych internowanych był właśnie Komorowski.
Jak przyznał "Super Expressowi", gdy funkcjonariusze po niego przyszli, był w wannie. Miało to miejsce "kilka kwadransów przed północą", 12 grudnia.
Zjawił się oficer SB i dwóch policjantów z łomem, którego na szczęście nie trzeba było używać. W związku z tym, że byłem regularnie aresztowany, szybko z żoną przyszykowaliśmy więzienną wyprawkę(...). Dowiedziałem się, że byłem nie aresztowany, tylko internowany. Po raz pierwszy zetknąłem się z tym terminem. Wszyscy byli zaniepokojeni, łącznie z oficerem SB, który sam się mnie zapytał: "panie Komorowski, co z tego będzie"? - mówił w wywiadzie.
Trafił na komendę milicji przy Malczewskiego na Mokotowie. Tam zastał już swoich kolegów-opozycjonistów i działaczy Solidarności.
Powstała giełda pomysłów i opinii, co się dzieje i co będzie dalej. Zatrzymani podzielili się na dwie grupy: optymistów i pesymistów. Jedni mówili, że "jutro strajk generalny a pojutrze nas uwolnią", drudzy że "zaraz postawią nas pod ścianę" albo wywiozą do Ruskich. Masa była takich panicznych przewidywań, ale też sporo takich optymistów na pokaz, którzy uspokajali mniej doświadczonych kolegów, choć sami z czymś takim mieli pierwszy raz do czynienia - opowiadał były prezydent.
Później trafili do więzienia, które było specjalnym pawilonem, przygotowanym już kilka dni wcześniej. Jak wspomina prezydent, wisiał tam telewizor, na którym na okrągło leciało przemówienie generała Jaruzelskiego mówiącego, że wprowadził stan wojenny.
Jeńcy, łącznie z przyszłym prezydentem, zaczęli martwić się o swoje rodziny. Na szczęście jego żoną i dziećmi się zaopiekowano, o czym poinformował go kolega z podziemia.
Komorowski podkreśla, że należy uczcić ten dzień "w zgodzie z prawdą". Polityk nie uważa bowiem, że było to szybkie i łatwe zwycięstwo Solidarności, a "okres kompletnego rozbicia związku i załamania postaw społecznych".
Czytaj też: Osobisty dramat Ziobry. Chodzi o COVID-19
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.