Ile kosztuje damska torebka wyprodukowana przez słynny dom mody Gucci? Ceny zaczynają się od kilkunastu tysięcy złotych. Ale w placówkach Poczty Polskiej można takie spotkać za 60 złotych. Tak samo jak torebki, które są łudząco podobne do tych produkowanych przez Yves Saint Laurent. O co tu chodzi? Cóż, sprawa wydaje się jasna.
Placówki Poczty Polskiej handlują najpewniej towarem, który jest podróbką znanej marki i który nigdy nie powinien znaleźć się w obrocie. To zakazane przez polskie prawo i karygodne, co wyjaśniła pani Katarzyna Daniłko, blogerka śledząca na swoim Instagramie ("Pani od jakości") handel w naszym kraju. Podjęła też interwencję
Ale Poczta Polska w handlu podróbkami problemu na razie nie widzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Władze Poczty Polskiej, które pani Katarzyna zaalarmowała o nielegalnym procederze, dały zaskakującą odpowiedź na jej apel. "Zapewniamy, że dostawca jest oficjalnym dystrybutorem marki i produkty są oryginalne, zapewniają wszystkie certyfikaty" - otrzymała odpowiedź "Pani od jakości". Wyjaśniła więc pocztowcom, że to nieprawda.
I że oryginalna torebka słynnej marki Gucci kosztuje nawet kilkanaście tysięcy złotych, ma specjalny certyfikat i nie jest towarem dostępnym za 60 złotych. Jak na Poczcie Polskiej. Jej riposta trafiła do decydentów, którzy poszli chyba po rozum do głowy.
"Podjęliśmy już działania wyjaśniające. Wina leży po stronie producenta i dystrybutora, który błędnie skierował do części naszych placówek ten niezakontraktowany asortyment" - informuje instytucja w kolejnej wiadomości. I zapewnia, że trefny asortyment wycofa ze sprzedaży w placówkach, a sprawę dokładnie wyjaśni.
Tak czy siak, zaalarmowana przez internautki pani Katarzyna przekazała informację o handlu podróbkami właścicielom marek Gucci oraz Yves Saint Laurent. Tak, by mogły dochodzić swoich praw wobec bezczelnej kradzieży swojej własności. Oba domy modowe na razie nie odniosły się do informacji na temat handlu podróbkami.
A Poczta Polska po raz kolejny się skompromitowała. Urzędy od lat wyglądają jak ubogie targowiska z mydłem i powidłem, a teraz jeszcze okazuje się, że władze nie są w stanie zakontraktować towaru, który jest legalny i dopuszczony do obrotu. Cóż, to zwyczajnie przykre i żenujące, ale to nie pierwsza i pewnie nie ostatnia wpadka spółki.
"Bardzo dziękujemy za czujność" - informuje Poczta Polska. Dobrze, że choć jej klienci są czujni, bo na ludzi rządzących państwowym gigantem zapewne liczyć nie można.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.