Dziennikarze "Dziennika Gazety Prawnej" podjęli się prowokacji, by pokazać, jak wadliwy może być system powstawania interpelacji poselskich. Podszyli się pod stowarzyszenie, które apelowało o wpisanie na listę weterynaryjnych medykamentów leku, który miał leczyć zaćmę u psów rasy shiba. Swoją prośbę argumentowali tym, że muszą jeździć po lek do Ukrainy, gdzie jest on legalny, ale mogą kupić tylko pięć najmniejszych opakowań.
Na tę przynętę dali się złapać posłowie Polski 2050. Szesnaścioro z nich złożyło do ministra rolnictwa interpelację w tej sprawie. Problem jednak polegał na tym, że ani lek, ani stowarzyszenie nie istniały. Żaden z polityków, do którego trafił mail w tej sprawie, nie skontaktował się z wymyśloną organizacją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Interpelację przygotowała posłanka Maja Nowak, dla której jest to debiutancka kadencja w Sejmie. Pod pismem podpisało się także kilku doświadczonych polityków - m.in. Tomasz Zimoch czy Paweł Zalewski. Posłowie domagali się informacji, czy resort Czesława Siekierskiego uruchomi procedurę wpisania leku viskyren na listę wyrobów weterynaryjnych dopuszczonych do obrotu w Polsce.
Zobacz koniecznie: "Wielu go za to nienawidzi". Prokop o Hołowni
Wpadka posłów Polski 2050. "Nieporozumienie"
Postanowiliśmy zapytać przedstawicieli Polski 2050 o tę sprawę. Biuro prasowe ruchu Hołowni przekazało nam, że "informacje na temat leku zostały zweryfikowane, jednak w trakcie konsultacji z lekarzem weterynarii doszło do nieporozumienia".
Weterynarz poinformował pracowników biura posłanki Mai Nowak, że takiego leku nie ma w obrocie, co zostało zrozumiane, że nie jest on dostępny w Polsce. Biuro posłanki nie sprawdziło informacji o stowarzyszeniu w KRS, posiłkowało się tylko informacjami z facebookowej grupy - przekazała nam Mariola Rzepka z biura prasowego Polski 2050.
- Dane do interpelacji stowarzyszenia rzeczywiście powinny zostać poddane głębszej weryfikacji, aczkolwiek dobrze, że sama problematyka ochrony zwierząt i ich zdrowia została potraktowana poważnie - dodał.
Zapytaliśmy również przedstawicieli ruchu Szymona Hołowni, co sądzą o samej prowokacji. Stwierdzili, iż absolutnie zasadne jest, by media kontrolowały pracę posłów.
To, czy właśnie w formie tego typu prowokacji - nie należy do naszej oceny. Dziennikarze nie mieli żadnych podejrzeń w sprawie lobbowania przez posłów konkretnego leku, dlatego uznajemy prowokację za bezzasadną. Jednak dzięki tej prowokacji posłowie będą jeszcze rzetelniej sprawdzać informacje, które dostają od obywateli - odpisała nam przedstawicielka Polski 2050.
Jak dodała, kierownictwo Trzeciej Drogi zaleciło posłom i ich pracownikom, by szczegółowo weryfikowali temat oraz sprawdzili wiarygodność otrzymanych informacji.
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.