Pokazała to trwająca już niemal trzy miesiące wojna w Ukrainie. Konflikt obalił już wiele mitów dotyczących wojska Federacji Rosyjskiej. Od ogółów - tj. całych rodzajów sił zbrojnych, jak np. "wszechmocne WDW" (wojska powietrzno-desantowe) - do szczegółów, jak pojazdy wojskowe, jeżdżące na oponach z czasów ZSRR.
Wpadek było zresztą dużo więcej. Indywidualne pakiety medyczne, przeterminowane od ośmiu lat. Spleśniałe jedzenie w racjach żywnościowych. Wszechobecna korupcja, przez którą wojskowe racje żywnościowe przynależne wojsku trafiają do otwartej sprzedaży. Hitem internetu stał zestrzelony dron, zbudowany z kupionego w sklepie aparatu fotograficznego i plastikowej butelki po wodzie mineralnej.
"Ratnik" z zachodnich części
Jednym z dużych rosyjskich programów zbrojeniowych jest program "Ratnik" (Wojownik), zwany też "zestawem żołnierza przyszłości". To złożony z wielu komponentów system, mający poprawiać efektywność i ochronę działań żołnierza na polu walki. Składa się nań wyposażenie osobiste, takie jak nowoczesne kamizelki kuloodporne, umundurowanie, systemy łączności i celowania, wyposażone w noktowizję, termowizję, podczerwień i oświetlenie celu.
"Ratniki" przekazano kilka lat temu do testów żołnierzom z Południowego Okręgu Wojskowego. W skład wyposażenia weszły: hełmy kompozytowe, kamizelki kuloodporne, umundurowanie, słuchawki z aktywnym systemem ochrony słuchu, okulary ochronne, osłony na łokcie i kolana, karabinki z granatnikami, karabiny maszynowe, karabiny snajperskie, amunicja, nóż bojowy i uniwersalne przyrządy rozpoznawcze.
"Ratnik" to jeden z wielu zaawansowanych systemów wojskowych świata, mający poprawić wydajność i bezpieczeństwo żołnierzy. Analogiczne systemy rozwijane są w wielu armiach. W Polsce podobny system nosi kryptonim "TYTAN". Jego implementacja w Wojsku Polskim przebiega bardzo powoli, jednym z elementów wyposażenia ma być Modułowy System Broni Strzeleckiej, znany jako Grot.
Wróćmy jednak do "Ratnika". Ukraiński bloger i youtuber technologiczny Pawło Kaszczuk dokonał swoistej "wiwisekcji" zdobytego przez Ukraińców egzemplarza "Ratnika". Wnioski są bardzo ciekawe. W ręce Ukraińców wpadł m.in. tablet dowódcy pododdziału. Miał to być nowoczesny, opracowany w Rosji tablet, wyposażony w system kontroli pola walki. W jego skład wchodziły podsystemy kontroli pola walki, namierzania i identyfikacji celów, indywidualnej i grupowej nawigacji, wykrywania wrogów i oznaczania celu.
Co się okazało? Oto ultranowoczesny tablet, oczywiście niemający anałoga wa wsiem mirie, okazał się być urządzeniem niemieckiej firmy Leica. Tablet taki otrzymuje dowódca pododdziału i każdy z żołnierzy. Kaszczuk szydził, że wśród możliwości urządzenia, którym chwalili się Rosjanie, jest m.in. dostęp do cyfrowego kompasu i cyfrowych map. W nowoczesnych armiach takie rozwiązania są na porządku dziennym.
Dodał również, że system (o wdzięcznej nazwie "Strzelec") wyposażony jest w podsystem nawigacji inercyjnej. Określa on - w dużym uproszczeniu - położenie obiektu na podstawie pomiarów przyśpieszeń obiektu. Tak jakby Rosjanie nie ufali swoim satelitom, odpowiedzialnym za podawanie pozycji na podstawie wskazań satelitarnych.
Trzeba bowiem dodać, że o ile na świecie używany jest system GPS (używamy go powszechnie w naszych smartfonach), o tyle Rosjanie mają... swój system. To tzw. GLONASS - Globalnaja nawigacionnaja sputnikowaja sistiema, którego początki sięgają połowy lat 70. Urządzenie nie jest najnowsze, wyposażone w powolny procesor i oparte o system Windows (!), to jest zgodne z wymogami wojskowymi. Co - w połączeniu z relatywnie niską ceną - mogło być decydujące przy zakupach dla rosyjskiej armii.
Czytaj też: Generał FSB skazany. Nadużycia na setki milionów
Niemcy, Francuzi i inni
To zresztą niejedyne przypadki opierania się wojsk rosyjskich o sprzęt zachodni. W kwietniu wybuchła afera, kiedy okazało się, że rosyjskie bojowe wozy piechoty wyposażone są we francuskie termowizory firmy Thales. Francuzi sprzedali je mimo sankcji, jakie nałożono na Rosję za zajęcie Krymu i inwazję na Donbas.
Wykorzystanie zagranicznych komponentów czy podzespołów, przeważnie komercyjnych, nie jest w przypadku Rosjan niczym nowym. Np. mini-BSP Orłan-10 jest de facto składakiem komercyjnych podzespołów, poczynając od modelarskiego silnika, aparatu Canona, komercyjnej elektroniki. To samo dotyczy ich mniejszych bezpilotowców (komercyjna elektronika, akumulatory, kamery przemysłowe itp.), więc wykorzystanie w "Ratniku" komercyjnych podzespołów zagranicznych nie jest jakimś przesadnym zaskoczeniem. Tym bardziej że z elektroniką mają problemy - mówi w rozmowie z o2.pl dziennikarz "Dziennika Zbrojnego" Michał Gajzler.
Nie dotyczy to zresztą tylko lekkiego sprzętu. W rozmowie z o2.pl ekspert ds. techniki rakietowej Marcin Niedbała przekonywał niedawno, że Rosjanie będą mieli coraz poważniejsze problemy także z dostawą komponentów do broni precyzyjnej.
Czytaj też: Problemy Putina to fikcja? Ekspert tłumaczy
W każdym zaawansowanym sprzęcie znajdują się komponenty z Zachodu. Rosjanie mogą oczywiście przejść na komponenty chińskie. Ale - po pierwsze - można mieć wątpliwości co do ich jakości. A po drugie - jest to rozwiązanie kosztowne i czasochłonne, a w dłuższej perspektywie spowoduje kolejne uzależnienie Rosjan od dostaw, tym razem z Chin.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.