O podejrzeniach co do nieodpowiedniego traktowania koni w Muzeum Wsi Lubelskiej poinformowała pani Sabina, czytelniczka Kuriera Lubelskiego. Sugeruje ona, że pracownicy placówki opiekują się zwierzętami w sposób nieodpowiedni. Ma to znajdować odzwierciedlenie w ich stanie fizycznym.
Zwierzęta, które przy turystach zachowują się spokojnie i przyjaźnie, aż się trzęsą ze strachu, kiedy podchodzi do nich obsługa. Dodatkowo na własne oczy widziałam młodziutką klaczkę konika polskiego (niespełna 120 cm w kłębie, źrebię zaledwie) już z wędzidłem, jeżdżono już na niej. Mało tego, widziałam konia, który ma około 1 roku pracującego w zaprzęgu. To jest absolutnie niedopuszczalne - twierdzi.
Pani Sabina zasugerowała także, że sytuacją w Muzeum powinien zająć się Urząd Marszałkowski. Pracownikom placówki zarzuciła natomiast znęcanie się nad zwierzętami, a także brak podstawowej wiedzy wymaganej do opieki nad końmi.
O komentarz do sprawy poproszono Bognę Bender-Motykę, pełniącą funkcję dyrektora Muzeum Wsi Lubelskiej. Jak zapewnia, zwierzęta są traktowane z należytą starannością:
Zawsze do wszelkich uwag podchodzę z należytą powagą. Nasze zwierzęta są dobrze zaopiekowane, zapewniony jest im dobrostan, są pod stałą opieką weterynarza.
Bender-Motyka zwraca z kolei uwagę na inne problemy. Są one związane z nieodpowiednim zachowaniem osób odwiedzających Muzeum Wsi Lubelskiej - mowa o dokarmianiu zwierząt czy przytulaniu do koni. Jak jednak twierdzi dyrektor placówki:
Zapewniam jednak, że wysoki poziom nakręconych na grupach na Facebooku emocji jest nieuzasadniony.
Sprawa będzie mieć jednak swój dalszy bieg. Zgłoszenie trafiło bowiem do Urzędu Marszałkowskiego, a także fundacji zajmujących się ochroną praw zwierząt.