W jednym z poznańskich liceów wywołała się dyskusja na temat tego, kto powinien prowadzić lekcje przedmiotów świeckich. Sprawa dotyczy księdza Łukasza Łukasika, który prowadzi zajęcia z "Biznesu i Zarządzania" w VI Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Paderewskiego w Poznaniu.
Jednym z krytyków tej sytuacji jest ojciec jednego z uczniów. Mężczyzna zwrócił się do "Gazety Wyborczej", aby wyjaśnić, dlaczego duchowny prowadzi lekcje biznesu. Jak relacjonuje, jego syn był zaskoczony, gdy na pierwszych zajęciach do sali wszedł ksiądz.
Moje dziecko nie chodzi na religię i nie podoba mi się, że świecką lekcję ma z duchownym – mówi "Gazecie Wyborczej" rodzic, dodając, że o zaistniałej sytuacji dowiedział się dopiero od syna, a nie od władz szkoły.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaskoczenie uczniów nie wynikało jedynie z obecności duchownego, ale również z braku wcześniejszej informacji na ten temat. Plan lekcji, udostępniony pod koniec wakacji, zawierał jedynie inicjały prowadzących nauczycieli, co dodatkowo potęgowało poczucie dezorientacji.
Dyrekcja szkoły: "Rozmawiamy bez angażowania mediów"
Kiedy "Gazeta Wyborcza" zwróciła się dyrektora szkoły, Karola Seiferta, w sprawie zaistniałej sytuacji, ten odmówił udzielenia bezpośrednich komentarzy. Podkreślił, że kwestie dotyczące szkoły są omawiane wewnętrznie i nie ma potrzeby publicznego komentowania każdej decyzji kadrowej.
Na rozmowę z mediami zgodził się natomiast ks. Łukasz Łukasik. Duchowny zaznaczył, że nie prowadzi żadnej indoktrynacji i nie występuje w kontrze do dyrekcji. Jak przyznał, został poproszony o prowadzenie zajęć z powodu braków kadrowych, a jego doświadczenie oraz kwalifikacje spełniają wszelkie wymagania formalne. Skończył bowiem podyplomowe studia z podstaw przedsiębiorczości.
Na pierwszej lekcji w każdej klasie przedstawiłem się i nie ukrywałem, że jestem księdzem. Zresztą chodzę w koloratce. Zapytany o to, jak młodzież ma się do mnie zwracać odparłem, że miło mi będzie, jeśli będą używali zwrotu "proszę księdza", ale nie mam nic przeciwko, jeśli chcą mówić "proszę pana" - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ks. Łukasik.
Duchowny zwrócił także uwagę, że nie jest pierwszym księdzem w Paderku, który uczy innego przedmiotu niż religia.
Mój poprzednik jeszcze trzy lata temu uczył języka angielskiego. Nikomu to wtedy nie przeszkadzało - kontynuował ksiądz.
"Brakuje chętnych do uczenia dzieci i młodzieży"
"Gazeta Wyborcza" o sytuację w szkole zapytała również zastępcę prezydenta Poznania Mariusza Wiśniewskiego, odpowiedzialnego w mieście za oświatę. Wiceprezydent zauważył, że sytuacja kadrowa w polskich szkołach jest trudna, a braki nauczycieli są widoczne szczególnie w większych miastach.
Sytuacja w polskich szkołach od lat nie jest łatwa. Brakuje chętnych do uczenia dzieci i młodzieży. Tylko w Poznaniu pod koniec wakacji było prawie tysiąc ofert pracy dla nauczycielek i nauczycieli różnych przedmiotów - zauważa Mariusz Wiśniewski.
Zdaniem Wiśniewskiego nie ma niczego złego w tym, że lekcje świeckich przedmiotów prowadzi osoba duchowna, o ile spełnia wszystkie wymogi formalne i ma odpowiednie kwalifikacje. W ocenie wiceprezydenta dyrekcja szkoły powinna natomiast lepiej komunikować swoje decyzje i starać się zrozumieć obawy rodziców, co mogłoby złagodzić napięcia wokół tej sytuacji.
Do zadań dyrekcji każdej szkoły należy dialog i rozmowa ze wszystkimi stronami, wsłuchanie się w każdy głos, ale także umiejętność wyjaśnienia swoich decyzji. Dobrze, jeśli taki dialog w szkole jest możliwy. Na końcu jednak decyzja w sprawie tego, kogo zatrudnić do jakiego przedmiotu, jest autonomiczną decyzją dyrekcji - podsumowuje wiceprezydent.
Kontrowersje wśród rodziców
Jeden z rodziców zgłaszających sprawę podkreśla, że problemem nie jest sam brak nauczycieli, lecz skandalicznie niskie wynagrodzenia w tym zawodzie, co skutkuje trudnościami w zatrudnianiu wykwalifikowanej kadry. Zwraca także uwagę na postępujący spadek zainteresowania Kościołem katolickim w Polsce, co jego zdaniem może prowadzić do większej aktywności duchownych w świeckich instytucjach, takich jak szkoły.
Cała sytuacja otwiera szerszą dyskusję na temat roli duchownych w świeckich placówkach oświatowych oraz sposobu komunikacji dyrekcji szkół z rodzicami.