Do incydentu, na temat którego wypowiedział się Andrzej Duda, doszło na początku lipca 2020 roku. Jak wynikało ze stenogramów odnalezionych przez dziennikarza Szymona Jadczaka z Wirtualnej Polski, ktoś z otoczenia prezydenta naciskał na start, mimo że lotnisko w Zielonej Górze zakończyło już pracę.
Andrzej Duda – incydent. Prezydent o feralnym locie z Zielonej Góry
Duda zapewnił, że nie zdawał sobie sprawy z naruszenia zasad. Prezydent pamiętał jedynie odlot z lotniska w Zielonej Górze, ale nie uczestniczył w rozmowach o starcie.
Przeczytaj także: Szczyt Klimatyczny. Kłopoty Andrzeja Dudy. Co powiedział?
Nie wiedziałem o tym, że naruszamy zasady. Nie miałem takiej świadomości. Pamiętam, że stamtąd odlatywaliśmy, ale nikt nie pytał mnie o to: czy lecieć, czy nie lecieć – relacjonował Andrzej Duda na antenie Polsat News.
Przeczytaj także: Duda mówi "do that". Prezydent daje dobry przykład
Jednocześnie prezydent podkreślił, że należy zbadać sprawę i zweryfikować, czy rzeczywiście doszło do zaniedbań. Duda podkreślił, że załoga LOT-u była zobowiązana do starannego przestrzegania procedur.
Przeczytaj także: Tuszowano incydent z prezydentem Andrzejem Dudą. Ujawniono prawdę
Uważam, że powinny zająć się tym odpowiednie służby. To jest kwestia tego, czy załoga LOT-u przestrzegała wszystkich procedur – podkreślił Andrzej Duda na antenie Polsat News.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.