Zdjęcia satelitarne, na których widać zapadnięte tereny niedaleko wejścia do kopalni, opublikował analityk Jacob Bogle. Niespełna kilometr od kopalni mieści się jedyny zakład w Korei Północnej, który przetwarza uran w tzw. yellowcake, czyli półprodukt otrzymywany podczas obróbki rud. Jest on jednym z podstawowych składników broni jądrowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdjęcia opublikowane przez Bogle'a pochodzą z lat 2019 i 2021. W tym czasie miało dojść w tym rejonie do aż trzech osunięć ziemi.
Tam wciąż pracują ludzie
Pierwsze duże zapadlisko w rejonie kopalni Bogle zaobserwował jeszcze w 2003 roku. Analityk alarmuje, że na zdjęciach widać czynny szyb kopalniany oddalony od zapadlisk o zaledwie 230 m. Zdaniem Bogle'a są dowody na to, że ludzie wciąż pracują w obiekcie
Kopalnia wciąż jest w użyciu. Wskazuje na to rosnąca sterta odpadów z wydobycia - mówi autor odkrycia w rozmowie z "DailyMail".
Zdaniem Bogle'a widoczne na zdjęciach zapadnięcia mogą być tylko początkiem. Warto pamiętać o tym, że górnictwo w Korei Północnej jest bardzo niebezpieczne. Nie ma nowoczesnego sprzętu ani zaawansowanych technologii. Górnicy nie mają jak lokalizować szczelin w skale, które mogą stwarzać zagrożenie.
Drewniane belki są najpowszechniejszą metodą podtrzymywania stropów, ale bez odpowiedniego planowania lub rutynowej konserwacji ciężar leżącej nad nimi skały może spowodować zawalenie - ostrzega Jacob Bogle.
To tylko potwierdza, że Kim Dzong Un nie cofnie się przed niczym, żeby budować swoją nuklearną potęgę. I z pewnością na drodze nie stanie mu bezpieczeństwo mieszkańców jego kraju. Do wydobywania uranu z kopalni Pyongsan północnokoreański dyktator przyznał się w 1992 roku.
Czytaj także: Świat zareagował. To się dzieje teraz w Korei Północnej
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.