Do pierwszej w historii kraju próby umieszczenia satelity szpiegowskiego na orbicie doszło w ubiegłym miesiącu. Rakieta uległa błyskawicznemu zniszczeniu, zaraz po starcie. To cios dla Kim Dzong Una, który chce podbić kosmos i nadzorować działaniami szpiegowskimi, celując swoje ruchy w USA i Koreę Południową.
Koreańczycy z północy nie chcą odpuścić!
Przedstawiciele reżimu w bardzo mocnych słowach skrytykowali inżynierów, którzy byli odpowiedzialni za pierwszy atak. W poniedziałek poinformowały o próbie oficjalne media państwowe w Korei.
Czytaj także: Brutalna walka w okopach Ukrainy. "Są do tego szkoleni"
Partia rządzącą Koreą Północną zapowiada, że dojdzie do drugiej próby umieszczenia satelity na orbicie.
Raport z prac komisji nadzorującej start satelity był bardzo gorzki dla osób, które odpowiadały za projekt. Członkowie komisji skrytykowali urzędników, którzy nieodpowiedzialnie prowadzili przygotowania do wystrzelenia satelity - poinformowała Koreańska Centralna Agencja Informacyjna.
Oficjalnie nie doszło jednak do żadnych czystek czy nawet zwolnień osób, które odpowiedzialne są za projekt. Najpewniej cały skład osobowy pracuje już nad drugą próbą wystrzelenia rakiety w przestrzeń kosmiczną.
Satelita to jedno z ważniejszych marzeń Kim Dzong Una, który publicznie zapowiadał, że Korea Północna będzie uczestniczyć w podboju kosmosu. Poza tym reżim chce w najbliższych latach posiadać też pocisk wielogłowicowy, atomowy okręt podwodny, międzykontynentalny pocisk balistyczny na paliwo stałe i pocisk hipersoniczny.
Czytaj także: Zapadła decyzja ws. maseczek. Takie zasady od 1 lipca
Północna Korea przeprowadziła dotychczas ponad 100 prób rakietowych związanych z umieszczeniem satelity w kosmosie. Stany Zjednoczone na razie przyglądają się sprawie ale ostrzegają, że jakakolwiek próba użycia broni nuklearnej zakończy się upadkiem rządów Kim Dzong Una.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.