Do niedawna koronawirus u dzieci był niemal niezauważalny. Niewiele było małych pacjentów, większość z nich zakażenie przechodziło bezobjawowo lub ze słabymi symptomami. Z rozmowy dr n. med. Elżbieta Berdej-Szczot z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka z Moniką Chruścińską-Dragan wynika, że sytuacja niepokojąco uległa zmianie. Od początku roku liczba młodych pacjentów wzrosła.
Czytaj także: To byłby nokaut dla Karola. Huczy od plotek
Wpływ na to ma na pewno brytyjski wariant COVID-19. Jest bardziej zakaźny, za czym idzie większa ilość pacjentów, choć czy wiąże się ze zwiększonymi objawami, tego lekarze nie są pewni. Pewni są jednak tego, że najbardziej zagrożeni pacjenci w młodym wieku to ci z chorobami współistniejącymi. Dr Elżbieta Berdej-Szczot przyznaje, że zakażenie przebiega wtedy nieprzewidywalnie.
Do tej pory większość dzieci chorobę przechodziło bezobjawowo lub ze słabymi symptomami. Na co zwracać uwagę, gdy dziecko poczuje się gorzej?
Objawy przypominają infekcję kataralną, przebieg może być z gorączką, stanem podgorączkowym lub kaszlem. U części nieletnich chorobie towarzyszą objawy nieżytu żołądkowo-jelitowego, czyli wymioty i biegunka. Mimo to, w ostatnich miesiącach zdecydowanie więcej dzieci wymaga hospitalizacji. Są to pacjenci, którzy z powodu wymiotów czy biegunki nie są w stanie uzupełnić sobie płynów drogą doustną i muszą być nawadniani dożylnie, albo intensywnie gorączkują i wymagają intensywniejszej terapii przeciwgorączkowej, czasem połączonej z nawadnianiem czy wprowadzeniem dodatkowych leków - mówi dr Elżbieta Berdej-Szczot.
Doktor dodaje również, że każdy objaw przypominający przeziębienie czy zapalenie płuc powinien zostać zgłoszony i poddany testom. Niestety okazuje się, że wyleczone zakażenie nie zawsze przynosi spokój. Coraz częściej u młodych ozdrowieńców diagnozuje się wieloukładowy zespół zapalny (PIMS).
PIMS może pojawić się dwa do ośmiu tygodni po bezobjawowym lub objawowym przechorowaniu COVID-19. Dochodzi do nadmiernej aktywacji układu immunologicznego i szeregu objawów chorobowych, które – jak sama nazwa wskazuje – obejmują kilka układów – głównie przewód pokarmowy, skórę, układ krążenia i nerki. Czynnikiem, który zawsze występuje u każdego z pacjentów z PIMS, jest uporczywa, nawracająca kilkakrotnie w ciągu doby gorączka, utrzymująca się co najmniej trzy dni. Najczęściej dzieci te gorączkują dłużej. Objawy, które towarzyszą wieloukładowemu zespołowi, są najczęściej na tyle ciężkie, że nie ma możliwości leczenia w domu. Wymaga ono bowiem podawania leków dożylnie. PIMS może zagrażać życiu dziecka - mówi dr Elżbieta Berdej-Szczot.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.