W minionym tygodniu normą było kilkanaście tysięcy nowych zakażeń każdego dnia. Politycy i eksperci ostrzegają, że w najbliższym czasie lepiej nie będzie. Na razie zatem nie ma mowy o poluzowaniu kolejnych obostrzeń i powolnym powrocie do normalności.
Koronawirus w Polsce. Czy grozi nam całkowity lockdown?
Jest ryzyko, że niebawem niektóre obostrzenia zostaną przywrócone. W najgorszym scenariuszu wprowadzono by całkowity lockdown. Minister zdrowia jednak zwraca uwagę, że dziś mamy lepszą sytuację niż kilka miesięcy temu.
Czytaj także: Koronawirus. Potrzebna będzie trzecia dawka szczepionki?
Dziś mamy dużo większą tolerancję poziomu zakażeń, gdyż coraz więcej jest osób zaszczepionych. Liczymy na to, że mimo większej liczby zakażeń nie będziemy mieli aż takich przyrostów liczby hospitalizacji i zgonów. Szczepimy seniorów, by odsetek hospitalizacji i zgonów był mniejszy. Dlatego, mimo że widzimy, iż fala zachorowań rośnie, nie uważam, że od razu trzeba wszystko zamykać - mówi Adam Niedzielski w rozmowie z "Do Rzeczy".
Szef resortu zdrowia tłumaczy, że w tej chwili podtrzymywana będzie regionalizacja obostrzeń. Tak jak w województwie warmińsko-mazurskim, gdzie przywrócono niektóre zakazy. Na razie nie ma mowy o zaostrzaniu przepisów w całym kraju.
Nie byłoby uzasadnione, żeby wykonując krok wstecz, zamykać cały kraj. Myślimy raczej o ukierunkowaniu na te miejsca, gdzie sytuacja epidemiczna jest najtrudniejsza. Są też pewne priorytety: intencją moją i rządu jest to, żeby dzieci wróciły do szkół, mimo że na Warmii i Mazurach cofnęliśmy się o krok - tłumaczy Niedzielski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.