Salma Hayek ujawniła, że prawie zmarła z powodu COVID-19 na początku pandemii. Aktorka powiedziała magazynowi Variety, że jej lekarz "błagał" ją, żeby poszła do szpitala, "ponieważ było tak źle", ale odmówiła.
Powiedziałam "nie, dziękuję, wolałabym umrzeć w domu" - wyjaśniła.
54-latka spędziła siedem tygodni w pokoju w swoim londyńskim domu, który dzieli z mężem i nastoletnią córką. W pewnym momencie podano jej tlen. Aktorka mówi, że nadal nie wróciła w pełni do siebie po prawie śmiertelnym doświadczeniu.
Ciężki powrót "do żywych"
Aktorka niedawno wróciła do pracy, by kręcić "House of Gucci".
W pewnym momencie zaczęłam robić Zoomy (wideokonferencje poprzez aplikację zoom - przyp.red.), ale mogłam zrobić tylko tyle, ponieważ byłabym taka zmęczona - przyznaje.
Hayek występuje jako jasnowidz skazany za pomoc Patrizii Reggianie, granej przez Lady Gagę. Reggianie planuje zabójstwo byłego męża Maurizio Gucciego, granego przez Adama Drivera.
Salma Hayek udostępniła niedawno w swoich mediach społecznościowych filmik. Widzimy na nim, że aktorka ma pobierany wymaz - jest to test na COVID-19.
Gwyneth Paltrow, powiedziała, że zaraziła się wirusem "wcześnie" i przez długi czas miała "jakieś długotrwałe zmęczenie i mgłę mózgową". Inni, w tym Dwayne "The Rock" Johnson, Neil Patrick Harris i Ellen De Generes, również powiedzieli, że zarazili się koronawirusem, podczas gdy była sędzia X Factor Sharon Osbourne przyznała, że była przez krótki czas w szpitalu po pozytywnym wyniku testu.
Czytaj też: Reforma OFE. Kolejny chaos w emeryturach
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.