Mutacje wirusów są naturalną koleją rzeczy. Jednak w przypadku śmiercionośnego COVID-19 każdą zmianę trzeba dokładnie przebadać, by dowiedzieć się, czy jeszcze bardziej nie grozi światu. W grudniu postrach siała mutacja z Wielkiej Brytanii.
Czytaj także: Cud w Zabrzu. Lekarze dokonali niemożliwego
Tym razem nowa mutacja pochodzi z Afryki. Wariantowi południowoafrykańskiemu nadano nazwę 501.V2. Przypadki zakażeń tą mutacją zanotowano już w Norwegii, Australii i Japonii. Dwie osoby z Londynu również są zakażone COVID-19 501.V2.
Jak informuje BBC naukowcy stwierdzili, że nie ma przesłanek co do tego, żeby wariant powodował trudniejszy przebieg choroby. Jest jednak podejrzenie, że podobnie, jak w przypadku mutacji z Wielkiej Brytanii, może rozprzestrzeniać się o wiele szybciej.
Odmiana południowoafrykańska ma szereg dodatkowych mutacji, w tym zmiany w niektórych niepokojących białkach wirusa - poinformował Dr Simon Clarke, ekspert w dziedzinie mikrobiologii komórkowej na Uniwersytecie w Reading.
Obecnie naukowcy pochylają się nad tym, czy szczepionka będzie skuteczna na tę odmianę wirusa. Jak informuje BBC, po wstępnych badaniach naukowców z Uniwersytetu w Reding, szczepionka działa na ten wariant. Jednak mimo wszystko eksperci zalecają zachowanie rozwagi i przestrzeganie obostrzeń.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.