Po przechorowaniu COVID-19 koniec izolacji i dwa negatywne testy to nie wszystko. Okazuje się, że skutki uboczne zakażenia mogą być naprawdę uciążliwe i trwać miesiącami. Największym postrachem ozdrowieńców jest tzw. "mgła mózgowa".
Wirusy mogą infekować w komórkach nerwowych. Jak mówi dr. Adam Hirschfeld, neurolog z Oddziału Neurologii i Udarowego Centrum Medycznego HCP w rozmowie z portalem ABC Zdrowie, tak właśnie działa koronawirus. Dowodem tego jest strata smaku i węchu.
Norbert Wrzesiński, który zachorował na COVID-19 wiosną, przyznał w rozmowie z portalem abcZdrowie, że węchu nie odzyskał od 7 miesięcy. Innym problemem neurologicznym wynikającym z "mgły mózgowej" są zawroty i bóle głowy, a przede wszystkim problemy z pamięcią.
W przypadku pacjentów z COVID-19 rozważa się obecnie cztery główne mechanizmy zarówno tego zjawiska, jak i pozostałych problemów neurologicznych. Najsilniejsze teorie dotyczą: mechanizmu zapalnego, immunologicznego, zakrzepowo-zatorowego oraz uszkodzenia wielonarządowego z niedotlenieniem mózgu włącznie - zauważyła lek. Magdalena Wysocka-Dudziak w rozmowie z acbZdrowie.
Lekarze mają również inną teorię na temat tego, dlaczego może dochodzić do takich symptomów. Dr. Dudziak zauważa, że wpływ może mieć na to zespół stresu pourazowego. To jednak tyczy się tych pacjentów, którzy wymagali hospitalizacji i byli w naprawdę ciężkim stanie.
To jednak mniej prawdopodobna teoria, która nie wszystkich dotyczy. Na takie właśnie skutki uboczne zakażenia COVID-19 skarżyła się pogodynka Dorota Gardias. Choć z wirusem wygrała już dawno, wciąż odczuwa jego skutki uboczne.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.