Badacze z Belgii, Włoch, Norwegii i Hiszpanii wspólnie, pod kierownictwem Instytutu Biologii Zakaźnej im. Maxa Plancka w Berlinie, opracowali ciekawy model matematyczny na początku pandemii. Model zestawiał dane rozprzestrzeniania się koronawirusa w wymienionych wcześniej krajach. Zauważono zależności między koronawirusem a grypą.
Zauważono, że wirus rozprzestrzenia się szybciej tam, gdzie współwystępuje grypa. Gdzieniegdzie nawet 2,5 razy więcej osób chorowało w danym rejonie na COVID-19, gdy jednocześnie notowano w tych miejscach zachorowania na grypę u pacjentów.
Przeczytaj także: Zakaz lotów z Polski do 30 krajów. Zobacz, gdzie nie polecisz
Hipoteza, którą wysnuli badacze, zakłada, że współistnienie wirusów koronawirusa i grypy sprawia, że oba te wirusy są silniejsze. Spowodowane jest to reakcją układu oddechowego, który atakowany przez grypę łatwiej ulega potem infekcji SARS-CoV2.
Koronawirus i grypa mogą mieć wiele wspólnego, twierdzą naukowcy
Badania pozwoliły wysnuć dwie hipotezy. Jedna z nich mówi, że osoby, które były chore na grypę, o wiele łatwiej zarażą się w przyszłości koronawirusem. Natomiast większa ilość szczepień na grypę może uchronić przed zarażeniem się SARS-CoV2.
Przeczytaj także: WHO ogłasza rekord. I ostrzega: szczepionka nie będzie końcem pandemii
Dr Matthieu Domenech de Cellès w rozmowie z agencją Reuters przytoczył wyniki badań, które analizowały sytuację we Włoszech. Okazało się, że osoby szczepione w przeszłości na grypę o wiele rzadziej chorowały potem na COVID-19.
Choć nowe badania i nowe hipotezy przyczyniają się do coraz lepszego zrozumienia koronawirusa, to badacze zalecają ostrożność. Potrzeba jeszcze o wiele więcej badań, aby potwierdzić wymienione zależności. Na pewno jednak warto zaszczepić się na grypę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.