Naukowcy skupili się na przypadku superroznosiciela, który pracował w zakładach mięsnych. Zrekonstruowano drogę rozprzestrzeniania się koronawirusa. Dzięki temu odkryto, że innych pracowników zarażał mężczyzna zatrudniony przy ćwiartowaniu tusz wołowych.
Zdaniem naukowców w wybuchu epidemii koronawirusa ważną rolę odegrały warunki, które panowały w zakładzie. Jeden z autorów badania, dr Adam Grundhoff z Brunszwiku podkreślił, że epicentrum znajdowało się w dziale ćwiartowania tusz wołowych.
Koronawirus. Superroznosiciel w zakładach mięsnych. Półtorametrowy dystans nie wystarczył
Temperatura, która tam panowała, nie przekraczała 10 stopni Celsjusza. Dodatkowo w pomieszczeniu był mały dopływ świeżego powietrza, a praca, którą się tam wykonywało, wymagała sporego wysiłku fizycznego. Zdaniem profesora Martina Exnera cyrkulacja powietrza jest czynnikiem, który sprzyja epidemi.
Jak podaje money.pl, Grundhoff wyjaśnił, że "dystans wynoszący od 1,5 do 3 metrów najwidoczniej nie wystarczył, by zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa".
W zakładach mięsnych zamontowano już nowe systemy filtrów. Mają one zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Zobacz także: Schroniska górskie w Tatrach. Jak działają w trakcie epidemii?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.