Do tej pory lekarze uważali, że SARS-CoV-2 ma negatywny wpływ przede wszystkim na płuca. Z tego powodu długo traktowano go jako chorobę układu oddechowego. Jednak wraz ze wzrostem liczny przypadków i prowadzeniem dokładniejszych badań okazało się, że skutki COVID-19 mogą być odczuwalne przez ozdrowieńców nawet do końca życia.
Początkowo myśleliśmy, że to ciężka grypa, później myśleliśmy, że to ciężka grypa z bardzo ciężkim zapaleniem płuc (...), ale potem odkryliśmy, że jest to choroba ogólnoustrojowa z uszkadzaniem naczyń w całym ciele – wyjaśnił w rozmowie ze "Sky News" dr Roberto Cosentini, kierownik pogotowia w Szpitalu Papa Giovanni XXIII w Bergamo.
Koronawirus: skutki zachorowania na COVID-19 trwają do końca życia?
Jak podaje "Sky News", koronawirus wywiera wpływ na kluczowe narządy człowieka. Przewlekłe schorzenia zaobserwowano nawet u pacjentów, u których COVID-19 miał łagodny przebieg.
Pacjenci wyleczeni z COVID-19 borykają się z takimi dolegliwościami jak psychoza czy bezsenność. Regularnie zdarzają się również przypadki chorób nerek, stanów zapalnych kręgosłupa, udarów czy chronicznego zmęczenia. Wielu ozdrowieńców skarżył się także na problemy z chodzeniem.
Przeczytaj także: Koronawirus. Fatalna wiadomość od WHO. Tak złego dnia dotąd nie było
Koronawirus może również trwale uszkodzić płuca oraz serce. Stan części ozdrowieńców był na tyle ciężki, że nawet po wyleczeniu nie byli w stanie wrócić do normalnego życia – wrócić aktywności fizycznej czy nawet pracy zawodowej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.