Masowe użycie środków do dezynfekcji rąk może doprowadzić do katastrofy. Tak uważa dr Andrew Kemp, przewodniczący Naukowej Rady Doradczej w British Institute of Cleaning Science. Nie żele, ale mycie rąk mydłem pod bieżącą wodą jest najpewniejszym sposobem na usunięcie bakterii i wirusów z dłoni.
Żele do rąk powinny być stosowane tylko w ostateczności i jako środek tymczasowy w sytuacji, w której mydło i woda nie są dostępne – podkreśla dr Kemp.
Uwaga na płyny dezynfekujące. "Mogą wywołać bakteryjny armagedon"
Ekspert podkreśla, że żele antybakteryjne nie zabijają wszystkich bakterii i wirusów znajdujących się na naszych dłoniach. Po dezynfekcji rąk może pozostać na nich nawet 10 tys. różnych bakterii, które będą coraz bardziej uodparniać się na stosowane przez ludzi środki czystości.
Czytaj też:
Ostatnie badania pokazują, że pozostałe bakterie, które nie są zabijane przez żele alkoholowe, są bardzo niebezpiecznymi patogenami i ich liczba może wzrosnąć. Oznacza to, że nasze rutynowe stosowanie żelu może ostatecznie wyrządzić nam więcej szkody niż pożytku – ostrzega ekspert w rozmowie z "Daily Express".
WHO także uważa mycie rąk za pewniejszy sposób ochrony przed koronawirusem od żeli dezynfekujących. Pracę dr Kempa opublikowano w "American Journal of Biomedical Science and Research" i zostanie zaprezentowana na konferencji na temat superbakterii w Amsterdamie w październiku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.