Według najnowszych danych w Brazylii potwierdzono już ponad 240 tysięcy zakażeń koronawirusem. Kraj ten wyprzedził Włochy po względem liczby infekcji, a najprawdopodobniej dzisiaj wyprzedzi też Wielką Brytanią. Tym samym Brazylia będzie trzecim krajem o największej liczbie przypadków COVID-19 na świecie - za USA i Rosją.
Dzienna liczba nowych zarażeń jest w Brazylii porównywalna do poziomu z Włoch czy Hiszpanii sprzed około miesiąca. Jednocześnie, epidemia nie wydaje się tam znacząco spowalniać, więc jest ostateczny wymiar jest trudny do oszacowania. Trochę mniejsza niż w krajach zachodniej Europy jest natomiast statystyka śmiertelności - z powodu koronawirusa zmarło około 16 tysięcy osób - około dwa razy mniej niż we Włoszech oraz Wielkiej Brytanii oraz znacznie mniej niż np. we Francji i Hiszpanii.
Czytaj także: Koronawirus. Brazylia ogłosiła żałobę narodową
Koronawirus w Brazylii
Mimo to kraj pogrąża się w chaosie. Wczoraj ze stanowiska ministra zdrowia zrezygnował Nelson Teich, który został powołany przez prezydenta Jaira Bolsonaro, w miejsce zwolnionego przez niego poprzedniego ministra, którego prezydent obarczał winą za gwałtowny rozwój epidemii. Teich podał się do dymisji twierdząc, że kraj jest źle zarządzany, a warunki stworzone przez Bolsonaro, nie pozwalają na skuteczną walkę z wirusem.
Bolsonaro krytycznie odnosi się do wprowadzania wszelkich obostrzeń związanych z wirusem. Jeszcze w początkach kwietnia nazywał on pandemię "histerią" i odmawiał wprowadzenia ogólnonarodowych zasad izolacji, co spotkało się z buntem samorządów, wprowadzających własne ograniczenia. Sam nadal zresztą spotyka się na niewielkich wiecach ze swoimi zwolennikami.
Konserwatywny prezydent stwierdził, że pragnie uniknąć "głodu i bezrobocia", które przyniosłaby "tyrania izolacji".
Wkrótce będziemy wolni od tego problemu Jestem pewien, że Brazylia jest silniejsza niż wirus - stwierdził Bolsonaro w rozmowie z gazetą Folha de Sao Paulo
Epidemia koronawirusa w Ameryce Łacińskiej
Jednak nie tylko Brazylia ma poważne problemy z pandemią. Ponad 90 tysięcy infekcji potwierdziło już Peru, gdzie z kolei obowiązują bardzo ścisłe regulacje epidemiczne . Jak przypuszcza się, głównymi źródłami infekcji są w kraju targi, gdzie, mimo nakazów rządowych, wciąż odbywa się handel na dużą skalę, a kupcy nie przestrzegają podstawowych zasad sanitarnych.
Obecnie w kraju tym zmarło około 2,6 tysiąca osób, jednak realna skala problemu jest trudna do oszacowania. Szczególnie, że ważnymi ośrodkami choroby są slumsy otaczające stołeczną, mającą 10 milionów mieszkańców Limę, gdzie wiele osób nie zgłasza objawów choroby i brak jest podstawowych udogodnień, jak choćby czysta woda.
Sytuacja pogarsza się też w Meksyku, gdzie jest potwierdzono już niemal 50 tysięcy, z czego ponad 5 tysięcy zakończyło się śmiercią. Jest to bardzo wysoki współczynnik śmiertelności, porównywalny do krajów, które jako pierwsze zostały uderzone przez pandemię - i posiadały dużo mniejszą wiedzę o metodach leczenia.
Choć sytuacja w Meksyku jest coraz gorsza, prezydent Andreas Manuel Lopez Obrador, zdecydował o ponownym otwarciu w w kraju przemysłu samochodowego, budowlanego oraz górniczego. Obrador jest jednym z polityków, którzy do pandemii odnosili się z początku dosyć sceptycznie.
W krajach Ameryki Łacińskiej wyjątkowo ciężka sytuacja jest również w Chile (43 tysiące zarażonych) oraz Ekwadorze (ponad 33 tysiące). W Ekwadorze jednak, który przez pewien czas znalazł się w poważnym kryzysie z powodu braku miejsc na cmentarzach dla zmarłych, epidemia zdaje się powoli ustępować.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.