6-letnia Hania Słotta w kwietniu zachorowała na COVID-19. Koronawirusa stwierdzono również u jej matki, która pracuje na poczcie. Źródła zakażenia nie udało się jednak ustalić.
Jest koniec sierpnia, a Hania nadal leży w szpitalu. Pierwsze objawy pojawiły się w kwietniu. Najpierw zaczęło ją boleć gardło i pojawiła się gorączka. Lekarz uznał, że to angina. Tyle że następnego dnia miała wysypkę i dziwne wybroczyny. W szpitalu zrobiono jej test na koronawirusa, który potwierdził zakażenie. U mnie także wyszedł pozytywny – powiedziała Wirtualnej Polsce Julita, mama Hani.
Czytaj także: W Polsce padł właśnie dobowy rekord zakażeń koronawirusem. Raport MZ z piątku, 21 sierpnia
Dramatyczny przebieg koronawirusa u 6-latki. Przeszła przeszczep szpiku
W trakcie pobytu dziewczynki w szpitalu okazało się, że koronawirus zniszczył jej szpik. Poziom płytek krwi był bardzo niski, dlatego lekarze podejrzewali, że dziecko może mieć białaczkę. Badania nie wykryły jednak komórek nowotworowych.
Lekarze ze szpitala, w którym leżała Hania, kontaktowali się z innymi w całej Polsce, by znaleźć właściwy lek. Nie wiedzieli, jak leczyć koronawirusa o tak drastycznym przebiegu. Podawali córce m.in. lek przeciwwirusowy, stosowany przy HIV. Otrzymywała także osocze ozdrowieńców, dzięki czemu uzyskała wreszcie ujemny test na koronawirusa – opowiada matka dziecka.
U 6-latki zdiagnozowano aplazję. By uratować jej życie, konieczny był przeszczep szpiku. Dziewczynka musiała również przejść chemioterapię. Dziecko dalej przebywa w szpitalu i przyjmuje leki, które mają zapobiec odrzuceniu szpiku od dawcy.
Z powodu bardzo wysokich kosztów leczenia, matka Hani zwróciła się o pomoc do fundacji "Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową". Wpłat na rzecz 6-latki można dokonywać TUTAJ.
Zobacz także: Szczepionka na koronawirusa do końca 2020 roku. WHO śledzi postępy ponad 170 firm
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.