Epidemiolodzy od dawna ostrzegali przed drugą falą pandemii koronawirusa. Sami przekonujemy się o tym, że mieli rację. W Polsce już teraz dzienna liczba nowych przypadków jest bliska dziesięciu tysięcy.
Koronawirus w Polsce. Czeka nas tragiczny styczeń
Prognozy ekspertów na okres jesienno-zimowy nie są optymistyczne. Instytut Pomiarów i Oceny Stanu Zdrowia (IHME) z Uniwersytetu Waszyngtońskiego przedstawił nowy model rozwoju pandemii. Polacy mają powody do obaw.
Amerykanie twierdzą, że szczyt drugiej fali w naszym kraju nastąpi na początku stycznia. Wtedy dziennie może umierać nawet ponad 1,7 tys. ludzi. Tak by się stało, gdyby został zniesiony nakaz zakrywania nosa i ust. Jeżeli jednak maseczki nadal będą obowiązkowe, to liczba zgonów może być znacznie mniejsza, bo na poziomie ponad 200 dziennie.
Obecny model rozwoju pandemii IHME obowiązuje do 1 lutego 2021 roku. Jeżeli będziemy nosić maseczki, to wtedy łączna liczba ofiar śmiertelnych będzie wynosić - według prognoz - ponad 21 tys. Gdyby zniesiono nakaz zasłaniania nosa i usta, to możemy mieć prawie 102 tys. zgonów.
Te dane bardzo dobrze pokazują, jak ważne jest noszenie maseczek w przestrzeni publicznej. Dzięki nim można wyhamować rozprzestrzenianie się koronawirusem. Jeżeli zignorujemy to obostrzenie, to w okolicy Świąt Bożego Narodzenia będziemy mieć ponad 280 tys. nowych zakażeń w ciągu doby. Dzięki maseczkom możemy zmniejszyć tę liczbę do 34 tys.
Z danych wynika, że choć w styczniu będzie widoczny wzrost zgonów, to będzie spadać liczba zakażeń. Dlatego tak ważne jest, aby w najbliższych miesiącach stosować się do obostrzeń sanitarnych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.